Putin 19 kwietnia br. ogłosił wielkanocne wstrzymanie ognia. Dzień później było już wiadomo, że ten rozejm, jak i wiele poprzednich jest fikcją. W ciągu jednej doby ukraińska strona odnotowała 2935 naruszeń deklarowanego przez Moskwę rozejmu.

Nie ulega wątpliwości, że deklaracje dotyczące rozejmu ze strony Kremla są niewiele warte. I właściwie można być pewnym, że Moskwie przy ogłaszaniu, czy też zgadzaniu się na rozejm nigdy tak naprawdę nie zależy na działaniu opartym o humanitaryzm. Powoływanie się na okres świąteczny, czy jakiekolwiek inne oficjalne przyczyny nie były i nie są motywem działania aparatu putina.

Zapewne nie jesteśmy w stanie nawet policzyć ile razy Moskwa deklarowała, czy też godziła się na rozejm, zawieszenie broni od początku swojej agresji w 2014 roku. Można mieć wrażenie, że kolejne rozejmy następowały już w czasie trwających rozejmów, które nigdy oficjalnie nie zostały zerwane, ale nigdy też nie były przez Rosję przestrzegane.

Przed pełnoskalową inwazją mieliśmy do czynienia z szeregiem porozumień – czy tych zawieranych jako porozumienia mińskie, czy w ramach formatu normandzkiego. Rosja zawsze czegoś wymagała, a później oskarżała Ukrainę o niedotrzymywanie ustaleń. Wielokrotnie rozejm był wykorzystywany przez rosyjskie wojska do wzmocnienia swoich pozycji. Obecna sytuacja też wygląda podobnie. Właściwie można być pewnym, że Kreml deklarując rozejm i tak ma już przygotowaną operację informacyjną, która ma obciążyć Ukrainę agresywnym zachowaniem i zerwaniem ciszy.

Ukraina tym razem jednak zdecydowała się też na uprzedzające działanie i prezydent Zełenski zaproponował pełne, bezwarunkowe przerwanie ognia po 20 kwietnia. Odpowiedzią Rosji było ogłoszenie „kontynuacji działań bojowych przeciwko Ukrainie”. Oczywiście wspierając się informacją o atakach z ukraińskiej storny. Chociaż sam Putin zadeklarował, że „pomyśli” nad dużym rozejmem.

Wszystko to dzieje się na tle deklarowanego procesu pokojowego i możliwości osiągnięcia pokoju zapowiadanego przez prezydenta USA Donalda Trumpa i amerykańską administrację. Putin z jednej strony nie chce swoimi wypowiedziami przeciwstawiać się deklaracjom USA, ale z drugiej strony w wyraźny sposób działa w sposób odwrotny od tego, który pokojowi, a nawet rozejmowi miałby służyć.

Nie ulega też wątpliwości, że to agresor ma zawsze więcej narzędzi do tego, by móc zaprowadzić rozejm. Wystarczy bowiem, że Rosja wstrzyma ogień, a rozejm stanie się faktem. Jednak do tego jest potrzebna wola, a takiej Kreml po prostu nie ma. Szczególnie widać to w kwestii ataków rakietowych i dronowych ukraińskich miast, które nie są na linii frontu. Uderzanie w ukraińskie miasta nie ma najczęściej znaczenia militarnego, tylko ma charakter terrorystyczny i jest wprost wymierzone w funkcjonowanie codziennego życia mieszkańców całej Ukrainy. Pozbawienie ludności cywilnej dostępu do prądu to nie tylko brak światła, ale też brak wody, ciepła, utrudnienia w funkcjonowaniu wszystkich instytucji, w tym szkół, czy szpitali.

Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt: zewnętrzną kontrolę zawieszenia broni, rozejmu. Od samego początku rosyjskiej militarnej agresji (czyli de facto od 2014 roku) Ukraina umożliwia obserwację wydarzeń na linii frontu zarówno obserwatorom międzynarodowym, dyplomatom, jak i zagranicznym dziennikarzom. Dostęp do linii frontu, nie mówiąc o możliwości kontroli ostrzałów rakietowych ze strony rosyjskiej przez niezależne instytucje, które miałyby dostęp do rosyjskiego terytorium jest niemożliwy. Oczywiście tym faktem Rosja też manipuluje przywożąc przekupionych polityków, działaczy, a nawet osoby z krajów zachodnich posługujące się tytułem „dziennikarza” W tej mistyfikacji biorą też udział osoby legitymujące się polskim obywatelstwem. W oczywisty sposób nie spełniają one standardów niezależnych instytucji, których opinie byłyby godne uwagi. Jednak dla kremlowskiej propagandy stanowią swoistą zasłonę i odgrywają też istotną rolę w procesie propagandowym ukierunkowanym do rosyjskiego społeczeństwa. W umiejętny bowiem sposób przerzucają winę za agresywne działania, łamanie porozumień na Ukrainę.

Niestety bez wsparcia międzynarodowego, międzynarodowej kontroli nie istnieje szansa na poważniejszą formę rozejmu, zawieszenia broni. Ale przede wszystkim nie jest to możliwe bez woli dyktatora Putina. A tej wbrew naiwnym stwierdzeniom płynącym także z Zachodu nie ma.

Grafika AI

PB