Artur Żak

We współczesnym dyskursie geopolitycznym Federacja Rosyjska coraz częściej odchodzi od koncepcji „miękkiej siły” (soft power) na rzecz strategii „ostrej siły” (sharp power), mającej na celu podważenie instytucji demokratycznych od wewnątrz. Analiza obecnej sytuacji w krajach Grupy Wyszehradzkiej, w szczególności na Słowacji, pokazuje kompleksowe podejście Moskwy: od wykorzystania zjawiska „przejęcia państwa” (state capture) przez skorumpowane elity po tworzenie pseudoparamilitarnych sieci. Celem niniejszego artykułu jest dekonstrukcja architektury rosyjskich wpływów, w której kryminalizacja procesu politycznego i wykorzystywanie konserwatywnych narracji służą jako platforma do ideologicznej i potencjalnie militarnej okupacji Europy.

Zjawisko „przejęcia państwa”: degradacja instytucjonalna jako warunek wstępny wpływów zewnętrznych

Biografia polityczna obecnego premiera Słowacji Roberta Ficy i ewolucja jego formacji politycznej „Kurs – Socjaldemokracja” (Smer-SD) są klasycznym przykładem tego, co we współczesnej politologii określa się mianem state capture – systemowego podporządkowania instytucji państwowych prywatnym interesom oligarchicznym, co w konsekwencji przekształca się w podatność na zewnętrzną ingerencję.
Po raz pierwszy stanął on na czele rządu w 2006 roku pod hasłami „trzeciej drogi” i alternatywy dla chaotycznych elit okresu transformacji lat 90. Fico faktycznie wdrożył model klientelizmu. Rezygnacje ministrów z tego okresu – od szefa Ministerstwa Budownictwa za nieprzejrzyste przetargi („tablica ogłoszeń”) po ministra ekologii za machinacje z kwotami emisji gazów cieplarnianych – nie były pojedynczymi ekscesami, ale symptomami systemowej patologii władzy wykonawczej. Jednak punktem kulminacyjnym, który ujawnił głębokość ukrytej integracji biznesu i polityki, stała się sprawa „Goryla” (kauza Gorila).

Ujawnione przez słowackie służby specjalne (SIS) materiały z podsłuchu konspiracyjnego mieszkania przy ulicy Vazovovej (Vazovova ulica) w Bratysławie zarejestrowały rozmowy między Jaroslavem Haščákiem, prezesem grupy inwestycyjnej Penta, a wysokimi urzędnikami na temat prywatyzacji strategicznych aktywów (energetyka, transport) w zamian za łapówki. Największy rezonans wywołało jednak nagranie głosu zidentyfikowanego jako głos Roberta Ficy.

W nagraniach tych pojawiają się konkretne wskaźniki finansowe, które świadczą o skali korupcji politycznej. W szczególności na nagraniach audio zarejestrowano przyznanie się do otrzymania 75 milionów koron słowackich na sfinansowanie kampanii wyborczej od „ukrytych sponsorów” poza oficjalnym funduszem wyborczym. Co więcej, w materiałach sprawy pojawia się postać Fedora Flašíka, blisko związanego z kierownictwem Smer-SD, w kontekście otrzymania transzy w wysokości 250 milionów koron. Chociaż kwestia, czy środki te pochodziły bezpośrednio od grupy Penta, pozostaje przedmiotem dyskusji prawnych, sam fakt omawiania takich kwot w konspiracyjnych warunkach delegitymizuje deklarowaną antykorupcyjną retorykę lidera.

Reakcja Roberta Ficy na te zarzuty jest charakterystyczna dla populistycznego lidera, który stara się uniknąć odpowiedzialności politycznej. Jego retoryka („Nie wykluczam, że kiedyś rozmawiałem z panem Haščakiem. Dlaczego miałbym to wykluczać? To człowiek, który zapewnia pracę 30 000 osób”) jest klasycznym przykładem manipulacyjnej zamiany pojęć, gdzie powiązania korupcyjne są usprawiedliwiane rzekomą społeczną odpowiedzialnością wielkiego kapitału.

Pomimo tego, że afera „Goryla” i późniejsze zabójstwo dziennikarza śledczego Jana Kuciaka (który ujawnił powiązania rządu z włoską mafią 'Ndrangheta) doprowadziły do tymczasowej utraty władzy przez Ficę, jego powrót w 2023 r. świadczy o niebezpiecznej transformacji kultury wyborczej. Badania socjologiczne (2023 r.) pokazują, że dla 59% respondentów priorytetem jest „zestaw wartości” partii, a nie uczciwość jej liderów. Właśnie tę „próżnię wartości” z powodzeniem wypełniła rosyjska propaganda, która wykorzystała skorumpowane elity, zapewniając im ideologiczne przykrywki w postaci „walki o tradycyjne wartości” przeciwko „liberalnemu dyktatowi” Zachodu.

Hybrydowe zagrożenia w Europie Środkowej: od struktur paramilitarnych do działalności dywersyjnej.
Czynnik paramilitarny: wykorzystanie „społeczeństwa obywatelskiego” jako element przygotowań do okupacji

Jeśli korupcja polityczna jest mechanizmem osłabiania instytucji państwowych „odgórnie”, to budowa prorosyjskich struktur paramilitarnych (paramilitary groups) ma na celu stworzenie siły „oddolnej”. Najbardziej znanym przykładem w tym kontekście jest działalność organizacji Slovenskí Branci („Słowaccy rekruci”), która pod pozorem wojskowo-patriotycznego wychowania młodzieży pełni w rzeczywistości funkcję rezerwy mobilizacyjnej dla operacji hybrydowych Federacji Rosyjskiej.

Lider organizacji Peter Švrček przeszedł intensywny trzytygodniowy kurs szkoleniowy u rosyjskich instruktorów, byłych oficerów sił specjalnych („specnaz GRU”). Funkcjonalną integrację Branców z rosyjską architekturą wpływów potwierdzają ich ścisłe powiązania z klubem motocyklowym „Nocne Wilki” (Noční vlci), który w przestrzeni europejskiej działa jako centrum agenturalne i narzędzie „miękkiej siły” Kremla.

Szczególne zaniepokojenie budzi transformacja członków organizacji z „aktywistów” w kombatantów. Martin „Sojka” Keprta, jeden z dowódców oddziałów SB, brał bezpośredni udział w działaniach wojennych na ukraińskim Donbasie po stronie formacji terrorystycznych. Jego publiczna retoryka jest kwintesencją ideologicznej narracji Kremla: „Po prostu nie podoba mi się system wartości propagowany przez UE… Moim zdaniem UE w ogóle likwiduje narody”. Ten dyskurs, który przeciwstawia „tradycyjne wartości” wyobrażonemu „nadmiernemu humanizmowi” Europy, służy jako mechanizm legitymizacji przemocy. Co najmniej 30 obywateli Słowacji, zidentyfikowanych jako uczestnicy działań wojennych przeciwko Siłom Zbrojnym Ukrainy, to nie „żołnierze szczęścia”, ale ideologicznie zmotywowani agenci wpływu.

Znamienne są raporty organizacji dotyczące tak zwanych „szkoleń” z kontroli terytorium. Oficjalne źródła Slovenskí Branci informowały o zajęciu strategicznych węzłów komunikacyjnych i przejść granicznych: Kittsee, Rajka, Skalica, Salka, Štúrovo, a także mostów Monoštor i mostu kolejowego w pobliżu wsi Chľaba. Analiza geograficzna tych lokalizacji wskazuje na opracowanie scenariuszy blokowania korytarzy logistycznych w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowej. W rzeczywistości chodzi o przygotowanie grup dywersyjnych (sleeper cells), zdolnych w „godzinie zero” zdezorganizować tyły NATO.

Potwierdzeniem transgranicznego charakteru zagrożenia jest działalność innych słowackich najemników, takich jak Mário Reitman i Štefan Potocký. Ten ostatni, pozycjonując się jako „zawodowy rewolucjonista”, twierdzi, że na Słowacji istnieje 25-tysięczna rezerwa osób o podobnych poglądach, gotowych walczyć z „kolonialnym statusem” kraju w ramach UE. Politycznym parasolem dla takich elementów są partie takie jak ĽSNS (Partia Ludowa „Nasza Słowacja”) Mariana Kotleby, która ewoluowała od neonazistowskiej estetyki (mundury, pochodnie) do parlamentarnej szacowności, nie zmieniając swojej prorosyjskiej istoty. Istnienie bardziej zamkniętych grup elitarnych, takich jak „Zoriký Sud” („Opór”) lub ruchów gloryfikujących kolaboranta Józefa Tiso (Słowacki Ruch Odrodzenia), świadczy o głębokim zróżnicowaniu rosyjskiej sieci wpływów.

Front polski: od rewizjonizmu historycznego do terroru dywersyjnego

Sytuacja w Rzeczypospolitej Polskiej różni się diametralnie od tej na Słowacji ze względu na trwały antyrosyjski konsensus społeczny. W Warszawie Kreml nie może polegać na głównych partiach politycznych, dlatego stosuje taktykę „asymetrycznej destabilizacji”, wykorzystując marginalne grupy i bezpośrednie dywersje.

  1. Radykalizacja marginesu i prowokowanie wrogości

Rosja aktywnie inwestuje w podsycanie antagonizmów polsko-ukraińskich, wykorzystując traumatyczne karty wspólnej historii (w szczególności tragedię wołyńską). Głównymi retransmiterami tych narracji są ruchy pozaparlamentarne, na przykład „Kamractwo” Wojciecha Olszańskiego (Wojciech Olszański) czy Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna (Grzegorz Braun). Struktury te promują idee panslawizmu w jego moskiewskiej interpretacji, wzywając do geopolitycznego zwrotu Polski w kierunku Rosji i Białorusi. Kluczowym celem operacji informacyjnych w Polsce jest przekonanie społeczeństwa, że wsparcie Ukrainy szkodzi interesom narodowym (kryzys zbożowy, blokada granicy przez przewoźników, korupcja). Narracja o „ukraińczeniu Polski” jest wykorzystywana do mobilizacji nastrojów ksenofobicznych i podważania solidarności społecznej.

  • Przejście do „aktywnych działań” (Active Measures)

W przeciwieństwie do Słowacji, gdzie nacisk kładzie się na polityczne przejęcie władzy, w Polsce odnotowuje się przejście rosyjskich służb specjalnych do taktyki terroru. Wykrycie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) sieci szpiegowskich jest dowodem na to, że Moskwa postrzega Polskę jako kluczowy hub logistyczny, podlegający fizycznemu wpływowi. Grupa agentów zajmowała się instalowaniem kamer monitorujących w newralgicznych węzłach kolejowych (w szczególności w pobliżu lotniska Rzeszów-Jasionka – głównego centrum dostaw broni do Ukrainy) oraz planowaniem dywersji w transporcie.

Charakterystyczne jest to, że do wykonania tych zadań GRU rekrutuje nie ideowych zwolenników, ale osoby zepchnięte na margines społeczny, za pośrednictwem kanałów Telegram, wykorzystując motywację finansową. Świadczy to o tym, że Rosja jest gotowa stosować metody terroryzmu państwowego na terytorium krajów członkowskich NATO, testując reakcję Sojuszu.

W ten sposób obserwujemy zróżnicowane podejście Moskwy:

  • na Słowacji: strategia „konia trojańskiego” poprzez włączenie do władzy i tworzenie ideologicznych oddziałów bojowych;
  • w Polsce: strategia „dywersyjnego podważania” poprzez prowokowanie konfliktów społecznych i przygotowywanie ataków na infrastrukturę krytyczną.

Oba wektory mają wspólny cel, określony w „grudniowym ultimatum” z 2021 roku: demontaż architektury bezpieczeństwa Europy i powrót NATO do granic z 1997 roku.

Od Berlina do Władywostoku: architektura rosyjskiego rewanżyzmu i upadek europejskich iluzji

Węzeł niemiecki: „Alternatywa” jako narzędzie delegitymizacji

Analizując europejski krajobraz, nie można pominąć Republiki Federalnej Niemiec, która jest motorem gospodarczym UE, a jednocześnie priorytetowym celem rosyjskich operacji hybrydowych. Sytuacja ta odzwierciedla scenariusz słowacki, ale w skali odpowiadającej geopolitycznemu znaczeniu Berlina.

Partia „Alternatywa dla Niemiec” (AfD) pełni funkcję legalnego przedstawiciela interesów Kremla w Bundestagu. Dla AfD kluczowe znaczenie ma zewnętrzna legitymizacja, którą zapewnia Moskwa poprzez przyjmowanie delegacji wysokiego szczebla. Rosyjskie elity, znajdujące się w stanie permanentnej wojny hybrydowej ze społecznością euroatlantycką, postrzegają AfD nie tylko jako partnera sytuacyjnego, ale jako narzędzie podważające proces podejmowania decyzji. Rozpowszechniając narracje o „samobójstwie gospodarczym” spowodowanym sankcjami i konieczności „dialogu”, niemieccy skrajni prawicowcy, podobnie jak ich słowaccy koledzy, działają na rzecz osłabienia systemu odpornościowego demokracji.

Niebezpieczeństwo polega na synergii: podczas gdy paramilitarne grupy w Europie Wschodniej (takie jak Slovenskí Branci) przygotowują się do scenariuszy siłowych, siły polityczne w Europie Zachodniej (AfD) blokują możliwość skonsolidowanej odpowiedzi NATO. Stwarza to idealne warunki do realizacji strategicznego planu Moskwy.

„Ultimatum Ławrowa” i strategia wielkiej wojny

Wszystkie opisane powyżej elementy – skorumpowane elity Bratysławy, grupy dywersyjne w Polsce i lobbyści w Berlinie – są jedynie środkami taktycznymi. Strategiczny cel Kremla został jasno sformułowany w grudniu 2021 r. i wielokrotnie potwierdzony przez szefa MSZ Federacji Rosyjskiej, Siergieja Ławrowa:

„Stabilność w tej części kontynentu euroazjatyckiego zostanie osiągnięta tylko pod warunkiem zapewnienia długoterminowych, wiarygodnych gwarancji w zakresie bezpieczeństwa… zgodnie z naszymi inicjatywami z grudnia 2021 roku”. – S. Ławrow.

Oświadczenie to obala wszelkie iluzje dotyczące możliwości „zamrożenia” konfliktu. Głównym żądaniem Moskwy pozostaje „wycofanie” infrastruktury NATO do granic z 1997 roku. W tej paradygmie Ukraina jest postrzegana przez Kreml wyłącznie jako etap pośredni – baza zasobów, której zajęcie pozwoli zmobilizować potencjał ludzki i przemysłowy do dalszej ekspansji na Zachód. Putin nie planuje zakończyć wojny, ponieważ w swojej świadomości nie rozpoczął jej jeszcze w pełni przeciwko głównemu wrogowi – Sojuszowi.

Pogardliwe traktowanie europejskiej podmiotowości jasno ilustruje retoryka samego Władimira Putina. Jego komentarz dotyczący sankcji („To, że anulowali zakup naszych toalet, będzie ich drogo kosztować”) to nie tylko prymitywny humor czekisty. To demonstracja głębokiego przekonania, że „rozpieszczeni” komfortem Europejczycy nie są w stanie przeciwstawić się egzystencjalnej brutalności Rosji. Kreml stawia na to, że strach przed wojną zmusi Europę do kapitulacji jeszcze przed pierwszym strzałem.

Pułapka „wielowektorowości” i zagrożenie dla suwerenności

Polityka balansowania, którą próbuje realizować rząd Roberta Ficy, jest fatalnym błędem, graniczącym ze zdradą narodową. Próby „przechodzenia między kroplami” – na przykład deklarowanie suwerenności przy jednoczesnym utrzymaniu zależności od rosyjskiego paliwa jądrowego dla elektrowni atomowych (w przeciwieństwie do Ukrainy, która zdywersyfikowała dostawy na rzecz amerykańskiego surowca) – prowadzą jedynie do pogłębienia wrażliwości.

Fico, nie potępiając radykalnych ruchów i tolerując rosyjską agenturę, sam tworzy warunki do własnej politycznej zagłady. W momencie krytycznej destabilizacji radykałowie, wychowani na rosyjskich poligonach, nie będą zwracać uwagi na „wielokierunkowość” premiera.

Europa stoi przed wyborem: albo uznać rzeczywistość wojny, która już toczy się w przestrzeni informacyjnej i agenturalnej, albo kontynuować politykę uspokajania agresora. Jeśli zwycięży drugi scenariusz, suwerenność takich krajów jak Słowacja stanie się fikcją. Wówczas kwestię tego, jakie „tradycyjne wartości” będą dominować w Europie Środkowej, rozstrzygną nie lokalni konserwatyści, ale administracja okupacyjna i „umowni kadyrówcy”, dla których cywilizacja europejska jest jedynie trofeum.

Wojna o Europę już się rozpoczęła. Pytanie tylko, kiedy Europejczycy odważą się do niej przystąpić.