W październiku 2022 r. inflacja na Białorusi wyniosła 15,2% – to jeden z najwyższych wskaźników w ostatnich dziesięciu latach. O rekordową inflację rząd obwinia kraje zachodnie, które nałożyły sankcje na Białoruś. Zniszczyło to wiele ugruntowanych pod wieloma względami optymalnych łańcuchów dostaw surowców i komponentów oraz spowodowało znaczny wzrost kosztów produkcji i logistyki. Co z kolei wpłynęło na ceny, twierdzą ekonomiści rządowi.

Po masowych protestach w 2020 roku, przymusowym lądowaniu samolotu w Mińsku, kryzysie migracyjnym Białoruś została objęta kilkoma pakietami sankcji gospodarczych, które negatywnie wpłynęły na całe sektory gospodarki, przede wszystkim zorientowane na eksport: potażowy, naftowy i drzewny.

Pierwsza reakcja białoruskiej propagandy na sankcje była taka: niczego się nie boimy, wprowadźcie, ile chcecie, Rosja to nasz partner, tam wszystko sprzedamy. Za główny powód nałożenia sankcji podano wrogów na Zachodzie, którzy chcą rzucić Białoruś na kolana, bo nie lubią „prezydenta Łukaszenki”. I rzeczywiście, Rosja zgodziła się pomóc Łukaszence w dostawach nawozów potasowych, poszła na ustępstwa w zakresie rafinacji ropy naftowej i refinansowała część długów. Ponadto wiele sankcji miało skutek opóźniony i dlatego początkowo wydawało się, że reżim w Mińsku tak naprawdę nie przejmuje się tymi ograniczeniami.

Ale po rozpoczęciu wojny na pełną skalę sama Rosja została objęta szerokimi sankcjami gospodarczymi, więc Mińsk nie może już liczyć na żadne znaczące wsparcie finansowe. Ponadto Białoruś, jako sojusznik Moskwy, znalazła się pod dodatkowymi restrykcjami i straciła rynek ukraiński, który zajmował znaczną część obrotów handlowych i na którym można było dostarczać towary objęte sankcjami w Europie.

W sumie wszystkie restrykcje nałożone przez UE, USA i kraje przystępujące wpłynęły na około 60-70% pozycji białoruskiego eksportu. UE zamroziła aktywa 26 dużych białoruskich firm. Według Ministerstwa Gospodarki bez reorientacji na inne rynki państwo straci 20 mld dol. To ogromne straty dla białoruskiej gospodarki.

W wyniku sankcji na Białorusi upadły przedsiębiorstwa będące głównie własnością państwa. W gospodarce pełnią bardziej społeczną funkcję: dają ludziom pracę za niewielką pensję. Dzięki temu w kraju nie ma bezrobocia, a ludzie mają minimalny dochód, którego boją się stracić, bo pracy nie znajdą nigdzie indziej, zwłaszcza w małych miejscowościach. Znaczna część tych przedsiębiorstw jest chronicznie nierentowna i otrzymywała dotacje z budżetu. Możliwości budżetu są obecnie bardzo ograniczone i nie ma możliwości ich uzupełnienia: dla Białorusi zamknięty jest dostęp do międzynarodowych rynków kapitałowych, Rosja ograniczyła do minimum zastrzyki finansowe dla Białorusi. Dlatego nie ma możliwości podwyższenia płac ludzi w fabrykach państwowych, а płace po prostu nie nadążają za rosnącą inflacją. Ale wcześniej, w czasie pokoju, proponowano Łukaszence przeprowadzenie reform strukturalnych w gospodarce, co oznaczało odejście od dominującego sektora państwowego. Nie szedł na przekształcenia, obawiając się m.in. utraty instrumentu kontroli finansowej nad pracownikami przedsiębiorstw.

Najbardziej zauważalne dla zwykłych ludzi na Białorusi były nawet nie same sankcje, ale chęć opuszczenia Białorusi przez wiele światowych brendów. A to już prowadzi do tego, że dostawy wielu towarów na Białoruś przerwane i teraz ich brakuje, w Internecie ciągle pojawiają się zdjęcia pustych półek w sklepach. Rozmowa dotyczy towarów ogólnych: od kosmetyków po karmę dla zwierząt. Wcześniej były one dostarczane z Rosji, ale teraz ta trasa jest zamknięta, dostawcy szukają obejść, które podnoszą koszty i tak już drogiego importu. Naprawa samochodu na Białorusi zamienia się teraz w kilkumiesięczny quest, ponieważ nie ma części zamiennych. Białoruś nie może też zastąpić produktów importowanych białoruskimi analogami, ponieważ po pierwsze po prostu nie produkuje wielu towarów. Po drugie, nawet w produktach białoruskich występuje wysoki składnik importowany, a utrata przynajmniej jednego składnika z łańcucha produkcyjnego, którego nie można kupić ani dostarczyć, opóźnia cały proces.

Władze proponują Białorusinom, którzy zostali w kraju, uzbroić się w cierpliwość, przejść na produkty białoruskie i wspierać białoruskich producentów, a za deficyt obwiniać przeciwników reżimu, którzy nawołują do sankcji i rzekomo z ich powodu na Białorusi nie ma towarów, ceny rosną, a Białorusini biednieją.

Trzeba też powiedzieć, że w szeregach sił demokratycznych nie ma jednego podejścia do sankcji. Niektórzy uważają, że należy zaostrzyć presję sankcji na reżim i to jedyne środki, które reżim rozumie, bo nie da się z nim negocjować. Inna część uważa, że ​​przedstawicielom reżimu żyło się dobrze i nadal żyje, ale tak naprawdę cierpią zwykli ludzie, których dochody spadają, ceny rosną, a życie się pogarsza, więc sankcje są szkodliwe i powinny zostać zniesione.

Olga Siamaszko