Rozważając tematykę dezinformacji, często skupiamy się na działaniach mających na celu przekłamywanie rzeczywistości lub nadawanie jej własnej narracji. Jako StopFake zajmujemy się w tym kontekście pracą czysto dziennikarską, sprawdzamy źródła, weryfikujemy fakty, ustalamy prawdziwy przebieg wydarzeń i podajemy sprawdzoną informację. Istnieją jednak ośrodki, które zajmują się drugą stroną tego medalu, diagnozując gdzie znajduje się źródło dezinformacji, jaką przebyła ona drogę i określają jakich obszarów funkcjonowania państwa one dotyczą. Systemowo taką pracą zajmuje się Kamil Basaj z Fundacji Info Ops Polska:

– Należy zauważyć, że dezinformacja rozumiana jest w wielu różnych aspektach, bo mamy dezinformację rozumianą jako cały system wpływu na sposób postrzegania jakiegoś wydarzenia, ale powinniśmy wejść głębiej, to znaczy szukać genezy dezinformacji – mówi.

Bardzo dużą rolę w rozumieniu zjawisk manipulacyjnych stanowią elementy związane z tzw. kontrolą odbitą, czyli sztuką kształtowania informacji, nie tylko poprzez publicystykę, ale również poprzez inne wymiary, jak chociażby inspirowanie lub fabrykowanie wydarzeń po to, aby w ich wyniku uzyskać wpływ choćby właśnie na publicystykę:

– Chodzi o to, by skupić uwagę opinii publicznej na jakimś wydarzeniu, lub na tym, w jaki sposób jest ono postrzegane -tłumaczy Kamil Basaj. – Istotą kontroli odbitej jest zaplanowanie dobrze zaadresowanego wobec potrzeb odbiorców przekazu, przy czym ten przekaz nie musi być nieprawdziwy! Gdy jest on stale przekazywany, w sposób skryty, czyli taki, który na pierwszy rzut oka nie jest łatwo rozpoznawalny jako informacja fałszywa lub zmanipulowana, wówczas ma największy potencjał oddziaływania z uwagi na to, że nasyca zasoby pamięci ludzi, którzy z takimi informacjami się zapoznają. Zatem dezinformacja rozumiana w sensie operacyjnym, wymaga identyfikowania nie tylko nieprawdziwych informacji, ale również tych informacji, które się odnoszą np. do wydarzeń faktycznych, tylko są przekazywane w odpowiednich sekwencjach, czasie, czy przy uruchomieniu np. aparatu państwowego przeciwnika informacyjnego. Ten system oddziaływania nazywamy „modelami operacji wpływu”.

W przypadku Federacji Rosyjskiej, eksperci z Fundacji Info Ops Polska identyfikują obecnie 29 różnych modeli nasycania środowiska informacyjnego pożądaną przez Rosję informacją:

– Jeden z takich modeli przedstawiliśmy w raporcie dotyczącym prób zakłócania relacji pomiędzy Polską a Ukrainą, gdzie jest to tzw. model oddziaływania rozproszonego, który w istocie ma dosyć duży wpływ na dobór źródeł informacji z poziomu chociażby wyszukiwarek – mówi Basaj. – Przedstawiliśmy tam ścieżkę informacji, tzn. moment, w którym jest ona publikowana w mediach, które mają bezwzględnie afiliację rosyjską i gdzie ta afiliacja nie podlega żadnej dyskusji. Takim medium jest np. Sputnik. Następnie materiał jest przekonwertowywany do tzw. alternatywnych portali informacyjnych, które często reklamują się jako alternatywne źródła wiedzy czy informacji, albo prawdziwa informacja itd. Potem następuje hybryda tych treści, polegająca na przekształceniu tez zawartych w artykule np. ze Sputnika na wpis tzw. anonimowego blogera. Jedyne co łączy oba wydarzenia, czyli artykuł na Sputniku i ten wpis anonimowego blogera, to jest to, jaki efekt poznawczy wywołuje dana informacja.

Okazuje się zatem, że nie zawsze sama treść przekazu ma znaczenie, wystarczy, że realizuje określony cel:

– W przypadku rozpoznania tego modelu, nie posługujemy się w ogóle samym przekazem, ale przede wszystkim określeniem efektu jaki on generuje – przyznaje Basaj. – Jeżeli zatem możemy, w wyniku monitorowania sieci, zidentyfikować pojawienie się w pewnej sekwencji przekazów o tym samym efekcie poznawczym, to zakładamy, iż jest to działanie skoordynowane i celowe. Potem monitorujemy, w jaki sposób ta informacja jest dystrybuowana poprzez media społecznościowe, przez blogi, lub też jak jest adresowana do określonych grup odbiorców, na przykład do grup organizacji pro obronnych. Te fora dla grup pro obronnych skupiają specyficzną grupę odbiorców, zainteresowaną specyficzną tematyką, w związku z tym tam częściej znajdujemy opinie, które mogą podważać oficjalne stanowiska na temat wydarzeń międzynarodowych. Tego typu wątków jest wiele – kwestie historyczne, ekonomiczne, ale tu mówimy już o dedykowanych operacjach, czyli takich, które są skierowane do manipulowania bardzo precyzyjnie wybraną grupą odbiorców, ale też bardzo precyzyjnie określonym środowiskiem informacyjnym. Natomiast to, co jest niezbędne, aby zidentyfikować ten proces, to jest badanie potencjalnych, przewidywalnych efektów poznawczych danego przekazu, czyli jaki wpływ na sposób postrzegania świata będzie miał ten przekaz teraz i w przyszłości.

Sputnik jest rosyjską rządową agencją informacyjną, która posiada sieć stacji radiowych oraz wielojęzyczną stronę internetową. Jego model oddziaływania przedstawiliśmy powyżej, ale czy to jedyny rozsadnik rosyjskiej propagandy na naszym rynku?

– Sputnik nie jest jedynym aktorem który uczestniczy w procesach manipulacyjnych – mówi Kamil Basaj – niemniej jest jedynym, który bezwzględnie (z wyjątkiem analizy technicznej) można określić jako rosyjski ośrodek propagandowy. W modelu o którym rozmawialiśmy stanowi on rolę inicjatora, implementuje przekaz do polskojęzycznego środowiska informacyjnego. Niejednokrotnie jest to przekaz wrogi, czy wymierzony wręcz w bezpieczeństwo państwa polskiego, chociażby ze względu na kwestie związane z manipulowaniem postrzegania naszych sojuszników, wojsk biorących udział we wzmacnianiu wschodniej flanki, w tym wojsk amerykańskich, promując negatywny przekaz na temat wszelkich sojuszy, które zawieramy, nie tylko w obszarze obronności, ale również w kwestii związanej z energetyką – tak aby obniżać pozytywne postrzeganie tych właśnie relacji. Bo czym w istocie jest przedstawianie wojsk amerykańskich jako bezbronnych, nie radzących sobie w Polsce, mających ciągłe wypadki samochodowe? Ma to w długofalowym procesie oddziaływania stworzyć pewien satyryczny obraz amerykańskiego żołnierza, jego wypaczony obraz, jako niezdolnego do udzielenia Polsce wsparcia na wypadek, gdyby zagrożenie działaniami kinetycznymi, wojną w wymiarze fizycznym, faktycznie nastąpiło.

WP

Fot. pixabay.com