Źródło: Jurij Bierszydskij dla The Insider

„Śniadaniowy” program renomowanej rosyjskiej stacji telewizyjnej „Pierwyj kanał” (Program pierwszy RTV – Первый канал) poinformował:

„Ponad 50 świątyń Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, począwszy od 2014 roku, zostało przejętych przez schizmatyków. Powiedział o tym metropolita boryspolski i browarski Antoni. Tylko od maja do sierpnia bieżącego roku doszło do 6 napadów, przy czym sprawy karne zostały wszczęte tylko w 2 przypadkach – tak wynika z danych misji ONZ ds. praw człowieka. Wszystko to na tle prób przeprowadzanych przez politycznych przywódców kraju w sprawie otrzymania przez schizmatyków autokefalii. Przedstawiciele niekanonicznych formacji cerkiewnych wielokrotnie powtarzali, że spodziewają się przejęcia również i Ławry Peczerskiej (Kijewo-Peczerskiej Ławry) w Kijowie”.

Autor reportażu sprytnie miesza dwa zupełnie różne pojęcia, utożsamiając „przejęcie” z „napadem”, tworząc w ten sposób wrażenie, że mają miejsce jakieś masowe napady i okupowania z wykorzystaniem siły.

W rzeczywistości termin „zagarnięcie” w sytuacji z cerkwiami na Ukrainie nie ma zastosowania. Zgodnie z ukraińskim prawem właścicielem budynku cerkwi i całego majątku tej cerkwi nie jest patriarchat, czy diecezja, ale wspólnota parafialna. Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM) i Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK) nawet nie mają statusu osoby prawnej. Jeśli parafianie zdecydują się na przejście z jednego Kościoła do drugiego, nie ma to wpływu na stan majątku. Oczywiście rosyjska agresja przeciwko Ukrainie nie mogła nie mieć wpływu na tego rodzaju decyzje. Zresztą 50 parafii – to nie jest tak dużo w porównaniu z całkowitą liczbą parafii UKP-PM, których jest około 12 tysięcy.

Zdarzały się wypadki, gdy sądy ukraińskie, w tym Najwyższy Sąd Gospodarczy Ukrainy, stawały po stronie UKP PM i uznawały za nieważne decyzje zgromadzeń parafialnych w sprawie przejścia do UKP PK: na przykład, stało się tak z Swiato-Streteńską świątynią w mieście Konstantyniwka w obwodzie donieckim (na terenie kontrolowanym przez Ukrainę).

Ławra Peczerska również nie jest własnością któregokolwiek z Kościołów: według prawa jest to samodzielna organizacja (chociaż część terenu klasztoru – czyli Ławra Górna – jest własnością państwa i ma status Narodowego Rezerwatu Historyczno-Kulturalnego). Jej przynależność do UKP PM dotyczy tylko hierarchii kościelnej. Według Deutsche Welle ukraińscy religioznawcy uważają, że wśród mnichów w Ławrze rozpowszechnione są nastroje proukraińskie, a w przypadku przyznania autokefalii dla Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Ławra może przejść do niego. W tym samym czasie inna ukraińska Ławra, Poczajowska, klasztor, w którym większość stanowią rosyjscy i mołdawscy mnisi – najprawdopodobniej pozostanie pod kontrolą Moskiewskiego Patriarchatu.

Ataki i napady na świątynie są zupełnie innym tematem. W raporcie urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR – United Nations Haigh Comissioner for Human Rights) możemy przeczytać: „W okresie sprawozdawczym przez UNHCHR udokumentowano 6 ataków na świątynie Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Na przykład 5 sierpnia 2018 w mieście Odessa na drzwiach wejściowych 3 świątyń napisano słowa „Oddział FSB”. W sprawie 2 z tych incydentów policja wszczęła postępowanie karne”.

Wynika z tego, że pojęcie „napaści” w sprawozdaniu jest interpretowane bardzo szeroko: w 3 z 6 przypadków są to tylko obraźliwe napisy na drzwiach świątyń. Autor reportażu bezpodstawnie się burzy z tego powodu, że sprawy karne zostały wszczęte „tylko w 2 przypadkach”. W zasadzie tego typu wypadki mogą zostać rozpatrzone na podstawie artykułu 161 Kodeksu Karnego Ukrainy („Naruszenie równości obywateli na podstawie rasy, narodowości, przekonań religijnych, niepełnosprawności czy innych powodów”), ale w praktyce artykuł ten jest stosowany niezwykle rzadko, co jest zgodne z decyzją Komisji Weneckiej (Europejskiej Komisji na rzecz Demokracji przez Prawo – organu doradczego Rady Europy), która w swoim raporcie z 2008 roku stanowi: „Uwzględnienie zniewag religijnych do przestępstw nie jest konieczne lub pożądane. <…> Bluźnierstwo powinno być wykluczone z wykazu przestępstw”.

Źródło: Jurij Bierszydskij dla The Insider