Źródło: Jurij Berszydskij dla The Insider

Na fakt przybycia do Odessy tankowca Wisdom Venture z zakupioną przez Ukrainę amerykańską ropą naftową strona internetowa rosyjskiej stacji telewizyjnej RT zareagowała publikacją zatytułowaną „Kontrakt o znaczeniu politycznym: dlaczego Ukraina zaczęła importować amerykańską ropę”. W artykule oznajmiono:

Rozszerzenie dostaw ropy naftowej poprzez import ze Stanów Zjednoczonych nie ma  praktycznego sensu dla Ukrainy, która straciła w ostatnich latach prawie wszystkie swoje techniczne możliwości do jej przetwarzania. Wskazują na to eksperci, komentując przybycie do portu w Odessie pierwszego tankowca z amerykańską ropą.  Ich zdaniem dostawa ta nie wpłynie na ukraiński rynek paliw, a jedynie pozwoli rządowi z Kijowa po raz kolejny zadeklarować swe sojusznicze stosunki z Waszyngtonem. W przypadku produktów ropopochodnych powtarza się wdrożony wcześniej w sektorze rynku gazu scenariusz: władze ukraińskie są gotowe przepłacać za surowce, aby tylko udowodnić swoją „niezależność‟ od rosyjskich dostaw, dodają eksperci. <…>

Warto zauważyć, że Kijów powrócił do możliwości dostaw amerykańskiej ropy na tle zaprzestania importu rosyjskich surowców. W kwietniu br. rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew ogłosił zatrzymanie dostaw na Ukrainę węgla, ropy naftowej i produktów ropopochodnych. Embargo weszło w życie z dniem 1 czerwca.

Strona rosyjska zauważyła, że sankcje mogą zostać zniesione, jeżeli Kijów anuluje ograniczenia na dostawy szeregu produktów przemysłowych i spożywczych, na które, jako  odpowiedź zostały przyjęte restrykcje rosyjskie.

Ale zamiast tego władze ukraińskie zdecydowały się szukać alternatywnych źródeł dostaw węglowodorów – zakup partii amerykańskiej ropy był jednym z kroków Kijowa w tym kierunku, zaznaczają eksperci. Przy tym strony zdecydowały się nie ujawniać wartości zamówienia‟.

W rzeczywistości zakup amerykańskiej ropy nie jest związany z zaprzestaniem eksportu przez Rosję. W wywiadzie dla wydania Deutshe Welle Sergey Kujun, dyrektor dużej ukraińskiej firmy konsultingowej, poinformował, że od 2012 roku Ukraina wcale nie kupuje ropy naftowej z Rosji, ograniczając się do zakupu oleju napędowego.

Ukraina kupuje ropę naftową głównie z Azerbejdżanu. Ale, według portalu Eurasia Daily, obecnie, z powodu nadprodukcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, stała się ona znacznie tańsza i nawet z uwzględnieniem kosztów dostawy na Ukrainę jest tańsza niż azerbejdżańska. W czerwcu notowania amerykańskiego gatunku Bakken osiągnęły 40 USD za baryłkę, co jest niżej niż koszta własne. Średnio ropa tego gatunku była ostatnio sprzedawana za około 50 USD, a biorąc pod uwagę wartość dostawy, kosztuje nie więcej niż 58 USD za baryłkę, a azerbejdżańska ropa klasy Azeri light jest wyceniana na nie mniej niż 65 USD bez kosztów dostawy.

Tak więc właśnie azerbejdżańską, a nie rosyjską ropę zastąpiła amerykańska na rynku ukraińskim. Być może jest to tymczasowa, przejściowa sytuacja i w przypadku zmiany cen produktu w USA zakup zostanie powstrzymany. Obecnie jednak Ukraina planuje kontynuować import zza oceanu, a następny tankowiec z Ameryki jest oczekiwany w sierpniu. Tak czy inaczej, jest najmniej prawdopodobne, aby było to czysto politycznym posunięcie, nieprzynoszące korzyści ekonomicznych.

Jeśli chodzi o ukraińskie rafinerie ropy naftowej, działalność niektórych z nich rzeczywiście została zawieszona, ale zdolności przetwórcze czynnej rafinerii w mieście Kremenczug są dostateczne, aby o ponad 50% zaspokoić potrzeby kraju w benzynę. Istnieją również plany ponownego uruchomienia rafinerii w Odessie, skonfiskowanej przez państwo u oligarchy Siergieja Kurczenko, który został oskarżony o poważne defraudacje i uciekł do Rosji w 2014 roku. Obecnie czyni próby zakwestionowania tej konfiskacji w sądzie.

Eksperci nie oczekują dużych problemów z powodu powstrzymania eksportu paliwa z Rosji. Rosja wprowadzała już takie zakazy w latach 2015 i 2017, a Ukraina pomyślnie przeorientowała swój import. Według Deutsche Welle obecnie Ukraina kupuje olej napędowy głównie na Białorusi, a skroplony gaz ziemny w Kazachstanie i Polsce.

Źródło: Jurij Berszydskij dla The Insider