Podczas wystąpień z okazji Dnia Polonii i Święta Konstytucji 3 maja br. prezydent Polski A. Duda powiedział, że „jeden z narodów Rzeczpospolitej broni dziś swojego państwa” i że w przyszłości nie będzie granicy między Polską a Ukrainą. Jest jasne, o co w tym wszystkim chodzi. Słowa te stanowią pośrednie potwierdzenie niedawnego pomysłu Polski, by wysłać na Ukrainę „misję pokojową” w celu opracowania planu przejęcia przez Polskę kontroli nad jej „historycznymi posiadłościami” – powiedziała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa na briefingu, który odbył się 25 maja 2022 roku.

W dalszej części wystąpienia Zacharowa zwróciła się do władz Ukrainy:

– Oto pytanie do kijowskiego reżimu. Zbierzcie ostatnie, zrozumcie, co zrobiliście z waszym krajem. Nadal okłamujecie swój naród. Oddajecie kawałki swojego kraju pod pozorem czegokolwiek. To prawda. Ten kijowski reżim niszczy państwo, Ukrainę, do fundamentów. Tak, w kontekście historycznym to państwo nie istniało. Jest jednym z najmłodszych.

Maria Zacharowa przekonywała, że to nie pierwszy raz, gdy Polska „upomina się” o dawne Kresy Wschodnie:

– Czy jest to pierwszy sygnał w tym kierunku z Warszawy? Oczywiście, że nie. Wystarczy przypomnieć projekt przygotowany przez Polaków w ramach przygotowań do obchodów 100-lecia państwowej niepodległości w 2018 r. formularza polskiego paszportu zagranicznego z wizerunkami wcale nie polskich Lwowa i Wilna, lub zamówionego w tym samym czasie przez władze województwa podkarpackiego, graniczącego z Ukrainą, pociągu, ozdobionego wizerunkiem Józefa Piłsudskiego i scenami z wojny 1919-1921, zarysem granic II Rzeczpospolitej, w skład której wchodziły ziemie Zachodniej Ukrainy. Wówczas takie „odwołanie do historii” wywołało skandal w sieciach społecznościowych i oburzenie części ukraińskiej opinii publicznej. Ale zasadniczo reakcja była umiarkowana. Nikt nie zadawał żadnych pytań – przekonywała rzeczniczka Rosyjskiego MSZ, i dodała – Nie można wykluczyć, że w Warszawie powstają plany „pełzającej ekspansji” na terytorium sąsiedniego państwa. Przemawiają za tym fakty. Powiązanie z rosyjską specjalną operacją wojskową w tym przypadku nie jest niczym więcej niż pretekstem. Są to pytania do władz w Kijowie, które powinni skierować do nich obywatele Ukrainy. Nie da się już tego nie zauważyć. Dochodzi do „przejęcia” terytorium Ukrainy przez polskie władze, obywateli i siły bezpieczeństwa. Plany te nie zawierają tylko pojedynczych ilustracji, ale stanowią ogólny obraz.

Czy prezydent Andrzej Duda faktycznie ogłosił, że nie będzie w przyszłości granicy między Polską a Ukrainą, co ma świadczyć o realizacji planu „przejęcia przez Polskę kontroli nad jej historycznymi posiadłościami”?

Podczas obchodów Święta Narodowego Trzeciego Maja prezydent Andrzej Duda wystąpił na placu Zamkowym w Warszawie z przemówieniem, w którym mówił m.in. o solidarności z Ukrainą. Podczas wystąpienia padły następujące słowa:

Ukrainy, która – mam nadzieję – będzie na dziesięciolecia, a daj Boże i na stulecia, państwem bratnim dla Rzeczypospolitej, pomiędzy którym a nami, Polską – jak, mam nadzieję, proroczo powiedział Prezydent Wołodymyr Zełenski – nie będzie granicy; że tej granicy faktycznie nie będzie; że będziemy żyli razem na tej ziemi, odbudowując się i budując swoje wspólne szczęście i wspólną siłę, która pozwoli się oprzeć każdemu niebezpieczeństwu, a którą każdy będzie się bał w przyszłości zaatakować i będzie się bał jej zagrozić.

Przede wszystkim w swoim wystąpieniu prezydent Andrzej Duda zacytował słowa prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który w zamieszczonym na Facebooku 5 marca br. nagraniu zwrócił się do Polaków mówiąc:

Tak naprawdę nie mamy już granicy z przyjazną Polską. Ponieważ razem jesteśmy po stronie dobra.

Słowa prezydenta Ukrainy wypowiedziane zostały w pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdy do Polski ruszyła fala uchodźców z bombardowanej Ukrainy. Wypowiedź Zełenskiego odnosiła się wprost do pomocy, jakiej Polacy udzielili Ukraińcom w tamtych dniach. I tylko w tym kontekście należało je odczytywać. Prezydent Duda odniósł się do tych słów i je sparafrazował. O tym, że nie miał na myśli aneksji Ukrainy świadczą inne jego wystąpienia, jak choćby to w Kijowie z 22 maja br., gdy zaprosił Ukrainę do Inicjatywy Trójmorza i mówił o wsparciu, jakiego Polska udziela Ukrainie w sprawie jej wstąpienia do Unii Europejskiej i NATO. Gdyby ten scenariusz się ziścił, to faktycznie trudno mówić o granicach między, nie tylko Polską, ale i Europą Zachodnią a Ukrainą.

Warto przy tej okazji zwrócić uwagę, że na temat integralności terytorialnej Ukrainy wypowiadają się przedstawiciele Rosji, która od 2014 roku okupuje ukraiński Krym i Donbas, a po trzech miesiącach inwazji w 2022 roku zajmuje już 20 procent terytorium Ukrainy (125 tys. kilometrów kwadratowych). Zatem ostrzeganie Ukraińców przed Polską, która rzekomo planuje aneksję terytoriów Ukrainy przez przedstawicieli kraju, który zagrabił już 20 procent jej terytorium jest przykładem hipokryzji i bezczelności, której wyrazem jest wypowiedź byłego prezydenta Federacji Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który przekonywał, że Polska „spragniona jest ziemi”:

– Niezależnie od tego, jakie zaklęcia wypowiada ten właśnie Duda, mówimy o faktycznej aneksji przez Polskę terytoriów zachodniej Ukrainy. Ziemia jest drążona powoli, ale nieubłaganie. Nie zniknęły bóle fantomowe dawnej wielkości, nękające Polaków od kilku stuleci. Zadanie jest proste – odzyskać upragnione ziemie historyczne, pod przykrywką agresywnej antyrosyjskiej retoryki i fałszywych mantr o wspólnym szczęściu z „bezgraniczną” Ukrainą. Aby pomścić liczne rozbiory Polski.

Tymczasem prezydent Andrzej Duda w rozmowie na antenie TVP z 25 maja 2022 roku powiedział:

Normy prawa międzynarodowego muszą być przestrzegane, a to oznacza, że Ukraina powinna wrócić do swoich granic uzgodnionych międzynarodowo, czyli Rosja powinna się wycofać ze wszystkich ziem, które zajęła, z normalnych, międzynarodowo uznanych granic Ukrainy. Czyli oddać okręg doniecki, Ługański, oddać Krym.

W żadnym oficjalnym wystąpieniu przedstawicieli Polski nie padają słowa o planowanej lub choćby rozważanej aneksji terytoriów Ukrainy. Można natomiast znaleźć takie wypowiedzi i działania po stronie rosyjskiej. Przypomnijmy, że już na rok przed inwazją prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin napisał artykuł na temat Ukrainy, w którym uznał, że ukraiński naród nie istnieje i nie ma w związku z tym prawa do niezawisłości. 25 maja br. Putin wydał natomiast dekret, który ma ułatwić Ukraińcom z okupowanych terytoriów Chersonia i Zaporoża (leżących w Ukrainie!) uzyskiwanie rosyjskiego obywatelstwa. Zatem to nie władze Ukrainy chcą oddać część swojego terytorium pod kontrolę Polsce, lecz władze Rosji chcą kontrolować terytoria Ukrainy bez zgody jej władz i mieszkańców.

Wojciech Pokora

Fot. https://strazgraniczna.pl /archiwum/