Stosunki polsko-ukraińskie są częstym celem dezinformacji. Nie tylko tej, której źródła można bezpośrednio usytuować w okolicach Placu Czerwonego, ale także tej rodzimej. Tak jest w przypadku informacji o rzekomym zalewie Polski bronią z Ukrainy i idącą z tym w parze próbą budowy podziemnych organizacji zbrojnych.

Na portalu internetowym „Polska niepodległa” pojawił się tekst o alarmującym tytule „Po co Ukraińcy zwożą broń do Polski? Tylko w ostatnim roku przemycono kilkadziesiąt tysięcy sztuk broni!”
Abstrahując od tego, że zgodnie ze sztuką dziennikarską nie powinno się stawiać znaków zapytania w tytułach (nie wiesz – nie pisz), to w tym nacechowanym emocjonalnie tekście pojawia się wiele przekłamań, uogólnień i dezinformacji.

Zrzut ekranu ze strony polskaniepodlegla.pl

Autor (Łukasz Pawelski) pisze:

„Nie ma niemal miesiąca, aby nie zatrzymano próby przemytu broni”, „ten rok jest szczególnie dorodny w efektowne akcje” (przemytu broni z Ukrainy – red.), „jak wynika z policyjnych danych, aż 552 sztuki nielegalnej broni palnej przechwyciło CBŚP w całym 2016 r. W porównaniu z poprzednim rokiem jest to wzrost o prawie 80 proc. i dwa razy większy niż w całym 2014 r. Jest to efekt zalewu broni właśnie z Ukrainy”.

„Polska niepodległa” nie zadała sobie trudu, by skonfrontować informacje u źródła, jednak, co ciekawe, w tekście „PN” pojawiają się „anonimowi informatorzy”, którzy „przestrzegają”:
„Funkcjonariusze służb, którzy zajmują się przemytem, szacują, że wjechało do naszego kraju minimum kilkadziesiąt tysięcy broni krótkiej”, „Granica jest dziurawa jak przysłowiowe sito”. „Mamy do czynienia z celowym przerzuceniem broni do Polski – tłumaczy nam jeden z oficerów ABW zajmujących się sprawą, i dodaje, że problem jest bardzo poważny” – grzmi „Polska Niepodległa”.

Na pierwszy rzut oka widać manipulację. Fakt przejęcia przez CBŚP nielegalnej (na terenie Polski) broni ma się wprost nijak do faktu jej rzekomego „zalewu z Ukrainy”. Stop Fake postanowił sprawdzić, czy dane podane przez „Polskę Niepodległą” mają pokrycie w rzeczywistości. Zadaliśmy pytania Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji:

„W zakresie nielegalnego posiadania broni należy podkreślić, że liczba zabezpieczonej przez Policję na przestrzeni kilku ostatnich lat nielegalnych sztuk broni pozostaje na podobnym poziomie” – dowiedzieliśmy się od MSWiA.

To nie jedyna sprzeczność między tekstem „PN” a twardymi danymi. Również budzące grozę informacje o rzekomym „zalewie” broni nie znajdują potwierdzenia w prawdzie: „Informujemy, że w 2014 r. na granicy z Ukrainą Straż Graniczna ujawniła przemyt 14 szt. broni, w tym 3 szt. broni palnej. W 2015 r. 26 szt., w tym 8 broni palnej. W 2016 r. 30 szt., w tym. 6 szt. broni palnej. W okresie styczeń – sierpień 2017 r. SG ujawniła przemyt 49 szt. broni, w tym 5 szt. broni palnej. Ogólne statystyki, obejmujące okres od 2003 roku, są dostępne na stronie internetowej Straży Granicznej”– czytamy w odpowiedzi MSWiA.

Jak widać, nie tylko nie sposób mówić o „zalewie” broni, ale biorąc pod uwagę ilość przybywających do Polski obywateli Ukrainy (ta liczba od 2014 roku lawinowo wzrosła) można wręcz powiedzieć, że problem jest śladowy.

To jednak nie koniec „sensacji”, którymi straszy serwis „Polska Niepodległa”. Jak czytamy: „O tym, że nasza granica nie jest szczelna, pokazała kuriozalna historia z maja, gdy do Polski bez żadnego nadzoru wjechał transport pięciu czołgów T-64 BM z Ukrainy. Czołgiści podobno jechali na zawody w Niemczech. Jednak dopiero po kilkudziesięciu kilometrach po przekroczeniu granicy dyskretną obserwacją objęła konwój polska policja. A przecież czołgiści mogli przewozić broń, która została rozładowana zanim kolumną czołgów zainteresowała się policja”.

Stop Fake poprosił MSWIA o ustosunkowanie się również i do tych rewelacji, które w jednym szeregu stawiają kwestię wjazdu czołgów i pospolitego przemytu: „Odnosząc się do przywołanego przykładu ukraińskich czołgów, w meldunkach Straży Granicznej za dzień 02.05.2017 znajduje się informacja, że był to transport wyposażenia wojskowego, a konwój przemieszczał się zgodnie z zezwoleniem wydanym przez Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych z upoważnienia Ministra Obrony Narodowej. W meldunku znajduje się również zapis, że o godz. 15.38 transport opuścił przejście graniczne w Dorohusku i wjechał na terytorium RP pod konwojem Policji z KMP w Chełmie. W związku z tym nieprawdziwa jest teza, że polskie służby nie wiedziały transporcie” – czytamy w korespondencji przesłanej nam przez Zespół Prasowy MSWIA.

Ale te fakty nie przekonują autorów rewelacji. By nie pozostawić wątpliwości, „kto jest winien”, autorzy poza niepoddającymi się weryfikacji komentarzami i nieprawdziwymi danymi powołują się także na publicystyczne komentarze, mające wzbudzić niepokój w polskim społeczeństwie. Chodzi o powiązanie rzekomego „zalewu” nielegalną bronią z rzekomymi próbami organizowania w naszym kraju antypolskiej, ukraińskiej partyzantki: „Na niebezpieczeństwo powstania w Polsce podziemnej armii ukraińskiej zwracał uwagę już w połowie zeszłego roku znany publicysta Stanisław Michalkiewicz, a w grudniu alarmował, że ma wiarygodne informacje o kolejnych dużych transportach przemycanej broni do Polski”. Nie wiemy skąd informacje miał Stanisław Michalkiewicz, wiadomo jednak, że nie mają one pokrycia w faktach. Takie przedstawienie sprawy ma na celu jedno – wzbudzenie niepokoju w społeczeństwie i dalszą polaryzację Polaków i ukraińskich imigrantów.
***
Przy tym wszystkim należy zwrócić uwagę, że sytuacja za naszą wschodnią granicą (szczególnie w okupowanych przez Federację Rosyjską częściach obwodów donieckiego i ługańskiego) sprzyja pojawianiu się na ukraińskim czarnym rynku nielegalnej broni:

„Na Ukrainę trafia coraz więcej przemycanej broni z objętego konfliktem Donbasu. Według danych ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, od początku tego roku zatrzymano ponad 1000 osób, które zaangażowane były w nielegalny obrót bronią.” – informowało na początku sierpnia Polskie Radio.

Problem istnieje, co rzeczywiście skutkuje próbami przemytu broni na terytorium RP. Jak podaje serwis nowiny24.pl w ubiegłym tygodniu Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej z Oddziału Celnego w Medyce, podczas kontroli podróżnych na przejściu pieszym, ujawnili broń palną kal. 9 mm wraz z magazynkiem oraz 14 szt. amunicji. „Broń krótka FORT kal. 9 mm wraz z magazynkiem i 14 szt. amunicji znajdowała się w plecaku 46-letniego obywatela Ukrainy. Podróżny nie zgłosił tego towaru do kontroli”.

Jak jednak wynika ze statystyk i danych publikowanych przez Straż Graniczną i MSWiA nie ma zagrożenia „zalewem” Polski nielegalną bronią tak. Polskie służby zabezpieczają granicę, i nie sposób mówić, że jest ona „dziurawa jak sito”.

Forma w jakiej przestawiają sytuację niektóre media, starające się połączyć kwestie incydentalnych przemytów z rzekomą budową w naszym kraju podziemnych struktur ukraińskich, które ową bronią miałyby się posługiwać, skutkują obniżeniem zaufania do Państwa Polskiego, wzbudzaniem antagonizmów oraz wytwarzaniem atmosfery strachu.

(wm)