Rosja mogłaby pośredniczyć w negocjacjach, pomóc w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego na granicach Białorusi z UE — powiedział w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który ocenił, że Rosja częściowo już pełni rolę pośrednika.

Przemawiając na codziennym briefingu w Moskwie, Pieskow przypomniał, że prezydent Rosji Władimir Putin przeprowadził już serię rozmów telefonicznych w tej sprawie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenaką. Uwagi Putina o możliwości bezpośrednich kontaktów pojawiły się po rozmowach telefonicznych z przywódcami Niemiec i Białorusi – powiedział Pieskow.

Zapytany o wypowiedź sekretarza stanu USA Antoniego Blinkena, który oskarżył Łukaszenkę o rozpętanie kryzysu migracyjnego w celu odwrócenia uwagi „od działań Rosji na granicy z Ukrainą”, Pieskow powiedział, że Blinken „błędnie zinterpretował” sytuację na granicy białorusko-polskiej. Rosja nie ma nic wspólnego z kryzysem tak samo jak białoruski prezydent — podkreślił rzecznik.

Moskwa jest gotowa przyczynić się do rozwiązania problemu „w każdy możliwy sposób”– powiedział Putin w wywiadzie nadanym w niedzielę (14 listopada) przez rosyjską telewizję państwową. Putin wyraził również nadzieję na rozmowy kanclerz Niemiec Angeli Merkel z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Merkel już wcześniej prosiła Putina o pomoc – głowa państwa rosyjskiego ma bezpośredni wpływ na Łukaszenkę, którego UE oskarża o sprowadzanie na Białoruś ludzi z terenów objętych kryzysem, a następnie przemycanie ich do Europy.

W wywiadzie udzielonym państwowej telewizji prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, po raz kolejny już, że nie ponosi żadnej odpowiedzialności za kryzys uchodźczy na granicy polsko-białoruskiej. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli: Nie mamy z tym nic wspólnego – powiedział. Dodał, że europejscy przywódcy muszą rozmawiać z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszenką, aby rozwiązać kryzys.

Rosyjski prezydent ponadto ostrzegł Białoruś, którą UE obarcza odpowiedzialnością za kryzys na granicy, przed odcięciem dostaw rosyjskiego gazu do zachodniej Europy. Oznaczałoby to naruszenie naszego kontraktu na tranzyt gazu i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie – dodał

Obawiam się, że nagłe ożywienie Rosji nie wróży dla Łukaszenki nic dobrego. Gra Putina może się skończyć wchłonięciem Białorusi przez Rosję – ocenił w rozmowie z poniedziałkowym „Dziennikiem Gazetą Prawną” szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, który był pytany m.in. o to, jak powinno wyglądać rozwiązanie konfliktu na granicy polsko-białoruskiej. Pytany, o co chodzi Putinowi i Rosji, skąd płynie przekaz „Rosja musi zareagować na koncentrację sił przez Polskę przy granicy w ramach zobowiązań sojuszniczych wobec Białorusi” Kumoch stwierdził, że Rosja tworzy problemy, by potem uczestniczyć w ich rozwiązaniu. Dopytany o to, że oficjalnie mamy wsparcie UE czy NATO, ale prezydent USA Joe Biden rozmawiał z szefową KE, Angelą Merkel z Władimirem Putinem, i czy zatem nie jesteśmy w izolacji, tłumaczył, że w izolacji jest się wtedy, gdy się właśnie nie ma poparcia. Co do poszczególnych spraw: telefon Merkel do Putina był istotnie niefortunny, bo sprawił wrażenie, że konflikt trwa na granicy unijno-rosyjskiej. Tymczasem to jest granica unijno-białoruska. Przywoływanie Putina na pomoc nie jest ani skuteczne, ani dla nas korzystne. Może zostać odebrane jako przyzwolenie na zwiększenie kontroli nad Białorusią. Polska tym nie jest zainteresowana. Stawiamy czoła reżimowi, a nie narodowi Białorusi, który jest bratnim narodem i ma prawo do życia w niepodległym państwie – mówił.

Za wszystkim stoi Kreml, Łukaszenka w pojedynkę nie zdecydowałby się grać tak ostro. Przywykliśmy, że w poprzednich latach, a nawet dekadach sprawowania przez niego władzy na Białorusi, lubił się z UE targować, teraz zabrakłoby mu odwagi i determinacji, by w potyczkach z Zachodem aż tak daleko się posunąć. To ruch w jednym kierunku, on pali mosty za sobą — powiedział natomiast w rozmowie z PAP.PL politolog, specjalista od tematyki wschodniej Nedim Useinow. Zdaniem eksperta, od czasu, gdy w 2014 r. doszło do aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie, mamy do czynienia z kolejną fazą w strategicznej wizji opracowanej na Kremlu. Gdy weźmie się pod uwagę, jak intensywnie militaryzuje się świadomość obywateli w Rosji, ona stała się tak powszechnym i wszechogarniającym zjawiskiem w życiu społecznym, Rosjanie cały czas są straszeni tym, że dojdzie do czegoś złego, że wybuchnie wojna, jakiś konflikt, że Zachód czyha na suwerenność, że już z tym poczuciem nauczyli się żyć. Dodatkowo patriotyzm militarny w głowach ludzi, jest bardzo mocno osadzony, dzięki propagandzie. Łukaszenka też rozumie, że jedyną szansą dla jego reżimu, by wyzerować sytuację, która się wokół niego wytworzyła, zniwelować wszystkie problemy jest duży konflikt. Putin natomiast od dawna tak rozumie świat, cały czas jest otoczony wyobrażonymi wrogami, poprzez konfrontację upatruje drogi powrotu do wyobrażonej wielkiej Rosji. Mam nadzieję, że do czegoś takiego nie dojdzie, ale obserwując to, co dzieje się z rosyjskim społeczeństwem nie mogę wykluczyć, że taki scenariusz na Kremlu czy w Mińsku jest brany pod uwagę — stwierdził Useinow.

SzyMon

Źródła: PAP, dw.com

Fot. pixabay.com

Przypominamy, że za pomocą darmowego narzędzia, jakim jest Tłumacz Google (Google Translate), możliwe jest przetłumaczenie tego tekstu na ponad 100 języków.