Co najmniej 235 milionów dolarów zarobiły na reklamach strony internetowe o charakterze dezinformacyjnym i ekstremistycznym. Co ciekawe, reklamodawcy których treści pojawiały się w ciemnej strefie Internetu, mogą nawet nie mieć pojęcia, że sponsorują tego typu działalność.

Jak wynika z najnowszego badania organizacji Global Disinformation Index sprawa jest poważna. Badacze przeanalizowali ponad 20 tys. domen internetowych co do których podejrzewa się, że są rozsadnikami podejrzanych treści. GDI sprawdziła ruch na tych stronach, ich użytkowników, a także rodzaj reklam oraz potencjalne zyski.

Duża część reklam pojawiających się na podejrzanych stronach, to reklamy kontekstowe, które zamieszczane są za pomocą algorytmów dostarczanych sieciowych gigantów takich jak Google czy AppNexus. Jak zauważa DW.com, reklama kontekstowa stanowi dwie trzecie całości reklamy cyfrowej, i generuje 84 mld dolarów rocznie (2019 r.)

Dodatkowym problemem jest, ten, że niektórzy reklamodawcy zlecając reklamę online, nie monitorują, do kogo ona trafia. Co więcej – część klientów nie jest nawet o tym informowana, na jakich stronach wyświetlane są ich reklamy, a w najlepszym wypadku otrzymują jedynie alert, że ich treści pojawiają się obok fake newsów lub informacji o podejrzanym charakterze.

Przykładem może być reklama agencji ubezpieczeniowej Allstate Insurance, która pojawiła się na zawierającej spiskowe teorie stronie Nowtheendbegins.com, ale jak wylicza niemiecki serwis dw.com, rzecz tyczy się także niemieckich gigantów jak Deutsche Bahn, producent samochodów Opel, Deutsche Telekom czy Postbank – jest mało prawdopodobne, aby te firmy wiedziały, że ich pieniądze finansują dezinformację, fakt ten uwypukla problem związany z dzisiejszym rynkiem reklamy cyfrowej – uważają redaktorzy z DW.com

Z kolei jak czytamy w serwisie vice.com. tego typu reklama pomaga w utrzymywaniu witryn wspieranego przez Kreml RT (dawniej Russia Today), czy np. serwisu abcnews.com.co, który podczywa się pod witrynę ABC News. Jak czytamy na stronie vice.com, najczęstszym dostawce reklam na te strony jest Google.

Samo Google twierdzi, że z powodu naruszenia zasad co roku usuwa miliardy reklam, ale że nie jest w stanie kontrolować całego internetu. z- Granice między treściami stronniczymi, państwową propagandą, a zmyślonymi historiami publikowanymi wyłącznie dla zysku są w najlepszym razie niejasne – czytamy w serwisie Vice.

Samo Google w komentarzu dla VICE News krytykuje metodologię Global Disinformation Index: „Raport nie wyjaśnia, które witryny należy uznać za dezinformację lub dlaczego, i dokonuje błędnych obliczeń przychodów wydawcy” – powiedziała Caroline Klapper-Matos. rzeczniczka giganta z Krzemowej Doliny. Tymczasem jak powiedział w rozmowie z CNN Danny Rogers, dyrektor ds. technologii w Global Disinformation Index, ustalenia GDI pokazują jedynie „wierzchołek góry lodowej”.

WM

Źródła: dw.com, cnn.com, vice.com, 112.international, disinformationindex.org