Zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Białorusi Paweł Murawiejka przedstawił  swoją wizję stosunków białorusko-litewskich: skoro Litwa zablokowała tranzyt białoruskich towarów, oznacza to, że Białoruś może odzyskać ten ważny korytarz tranzytowy „siłą zbrojną”. Te słowa nie spodobały się litewskiemu MSZ – uznano je za zawoalowaną groźbę ataku i zażądano wyjaśnień.

Czy wicesekretarz Rady Bezpieczeństwa Paweł Murawiejka mógł pomyśleć, udając się na spotkanie z przedstawicielami pionu ideologicznego Mińska, że ​​jego słowa spowodują pogorszenie stosunków białorusko-litewskich? Mówiąc o zagrożeniu Białorusi ze wszystkich stron – zarówno NATO, jak i cyberterrorystów – był między innymi oburzony faktem, że Litwa „zablokowała tranzyt z Białorusi”. Najprawdopodobniej miał na myśli tranzyt towarów przez terytorium Litwy do obwodu królewieckiego w Rosji, a także tranzyt i przeładunek białoruskich nawozów w litewskich portach. Ograniczenia te wprowadzono w lutym 2022 r., rok wcześniej Litwa zakazała tranzytu i przeładunku produktów naftowych z Białorusi. Według Murawiejki zgodnie z prawem międzynarodowym, taki krok oznacza agresję gospodarczą. „Z punktu widzenia banalnej logiki mamy podstawy, aby odzyskać kluczowy dla nas korytarz tranzytowy siłą zbrojną” – stwierdził przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa.

Te słowa Murawiejki miały szansę pozostać jedynie w pamięci i notatkach uczestników spotkania ideologicznego, gdyby do pisania o tym ważnym wydarzeniu nie został przydzielony dziennikarz gazety „Wieczorny Mińsk”. To wcale nie jest bojowa ulotka białoruskiej propagandy – to miejska gazeta, która pisze o metrze, parkach i budownictwie, a bardzo rzadko o polityce, tylko wtedy, gdy władze miasta poproszą o relacjonowanie jakiegoś ważnego wydarzenia z udziałem wysokich rangą urzędnicy. Spotkanie ideologów Mińska stało się właśnie takim wydarzeniem.

Jak wyglądają te spotkania? Zazwyczaj są to wydarzenia zamknięte, podczas których urzędnik wysokiej rangi, spotykając się z urzędnikami niższej rangi, na przykład regionalnymi, przekazuje główne postanowienia polityki rządu w swoim obszarze odpowiedzialności. Oznacza to, że Minister Gospodarki mówi o polityce gospodarczej, przedstawiciel Narodowego Banku mówi o pieniądzach, a Paweł Murawiejka otrzymał polecenie mówienia o bezpieczeństwie państwa, ponieważ jest zastępcą sekretarza Rady Bezpieczeństwa. Prasa jest rzadko obecna na tego typu wydarzeniach: albo nie jest zapraszana, albo nie jest zainteresowana, gdyż główne kierunki polityki państwa nadal wyznacza Łukaszenka i codziennie je komentuje w telewizji. Spotkania są organizowane dla tych, którzy nie mieli czasu oglądać telewizji lub nie zrozumieli, co Łukaszenka chciał powiedzieć.

Dlatego dziennikarz „Wieczornego Mińska” z czystym sumieniem i bez żadnych podejrzeń zacytował zastępcę szefa Rady Bezpieczeństwa. A sam Murawiejka, występując nie po raz pierwszy na takich spotkaniach, najwyraźniej był pewien, że jego słowa nie zostaną upublicznione, a tym bardziej nie będą o nich znane na Litwie. Ale w Wilnie nie tylko zapoznali się z oświadczeniami zastępcy szefa Rady Bezpieczeństwa, ale także na nie zareagowali: litewski MSZ wezwał Charge d’Affaires Białorusi Jarosława Chmyla i wręczył mu notę ​​protestacyjną. Wypowiedzi Murawiejki zostały ocenione jako otwarta groźba ataku na Litwę ze strony Białorusi.  

Cytat białoruskiego urzędnika na temat Litwy, trzeba przyznać, został już usunięty ze strony internetowej gazety. Ważne jest jednak, aby zrozumieć, o czym za kulisami dyskutują białoruskie władze. Oficjalnie Mińsk, zwłaszcza ostatnio, wysyła swoim sąsiadom propozycje absolutnie pokojowe, oferując przywrócenie przyjaźni i korzyści gospodarczych. A jeśli któryś z zachodnich urzędników uwierzy w najlepsze intencje Mińska i ponownie rozpocznie z nim negocjacje, to rewelacje Murawiejki o „sile zbrojnej” powinny przynajmniej takich ludzi otrzeźwić. 

OS

Fot. minpolit.com