Pierwszą ofiarą szybkiej reakcji Rosjan na bieżące wydarzenia był jeszcze w 2018 roku prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Wprowadzenie stanu wojennego w dziesięciu obwodach przed ogłoszeniem wyborów zostało szybko wykorzystane. Dziennikarz Paweł Bobołowicz, współprowadzący polską wersję ogólnoświatowej organizacji STOP FAKE tak to podsumowuje: Rosyjska propaganda szybko rozpowszechniała informacje, że wprowadzenie stanu wojennego ma służyć niedopuszczeniu do zorganizowania wyborów i przedłużeniu kadencji Poroszenki. „Wrzutka” o tyle łatwa, co skuteczna. Łatwa, gdyż jeszcze w listopadzie 2018 roku Poroszenko szorował po dnie w sondażach wyborczych, a skuteczna, ponieważ sytuacja sprawiała, że można było w taki „piekielny plan” prezydenta uwierzyć. – Teza ta nawet została podchwycona przez niektórych polskich ekspertów specjalizujących się w zagadnieniach wschodnich – kwituje Bobołowicz.

CZYTAJ: Wojna na wszystkich frontach – Kijów na celowniku Kremla. Tak fake newsami ingerowano w ukraińskie wybory