Zapewne większość z państwa udostępnia w mediach społecznościowych jakieś linki, informacje, artykuły itp. To nic nowego. Ale czy czytają Państwo to, co udostępniacie? Na pewno?

No właśnie… Ileż to razy zdarzało się nam „podać dalej” jakiś artykuł bez sprawdzenia o czym naprawdę traktuje? Wystarczył chwytliwy tytuł, zdjęcie i jednozdaniowa zapowiedź. Klikamy „udostępnij” i już – rzecz widzą wszyscy nasi znajomi. A czy oni przeczytają?

Jak podaje New York Times badania nie pozostawiają złudzeń – co najmniej 60 % wiadomości publikowanych online nie zostało przeczytanych przez osobę, która je udostępnia. Nie chodzi już nawet o sprawdzenie wiadomości, a o jej przeczytanie!

Wszystko przypomina z jednej strony znaną z dzieciństwa grę w „podaj dalej i nie wracaj” w której chcemy odepchnąć od siebie niemiłą „skażoną rzecz”. Z drugiej chcemy pokazać się jako „liderzy opinii” jako pierwsi przekazujący „ważną” wiadomość. Wreszcie. to gniew i oburzenie które odczuwamy przed ekranem komputera sprawiają, że niemal natychmiast chcemy dać im upust. Natychmiast. To dlatego komunikaty silnym zabarwieniu emocjonalnym rozprzestrzeniają się po sieci z olbrzymią prędkością.

Owo „wyrażanie oburzenia” wiąże się także z nadzieją, że inni owe oburzenie podzielą i podadzą dalej nasz komunikat. To z  kolei pierwszy kro do budowania plemion i baniek informacyjnych. Baniek, w których wszyscy wściekają się o to samo i porozumiewają za pomocą owego oburzenia – mają wspólnych wrogie i wspólne uprzedzenia.

Jak łatwo się domyślić, na tym nie koniec zagrożeń. Świadomość tego, jak funkcjonuje ten mechanizm jest powszechna wśród specjalistów od dezinformacji i propagandy. To dlatego wszelkie fake newsy mają tak mocne zabarwienie emocjonalne – to paliwo do fabryki oburzenia, jak nazywa media społecznościowe NYT. Stworzenie idealnego komunikatu nie jest wcale takie trudne, wystarczy wspomnieć wszelkie „informacje” o rzekomej śmierci znanych osób, czy dezinformacyjne teksty porwaniach, zabójstwach, gwałtach etc. Wchodzą w to oczywiście także specjaliści wyższej klasy, piszący o „zbrodniach żołnierzy NATO w państwach Bałtyckich” czy o tym, że „Polak jest winny morderstwa ukraińskiego żołnierza”.

Źr: NYT.com, defence24.pl

WM