Walka Twittera z dezinformacją miała swoją kolejną odsłonę w piątek 20 września. Usunięto kolejne 10 112 kont z różnych państw. Większość (po ok. 4000) pochodziła ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Chin. Kolejne miejsce na niechlubnej liście zajął Ekwador z ponad 1000 zbanowanych profili. W zestawieniu pojawia się jeszcze Hiszpania, skąd pochodziło 259 usuniętych kont, a także Arabia Saudyjska i Egipt. Jak zwraca uwagę redakcja TechCrunch, lokalizacje te pokrywają się z tymi, z których płynął doniesienia o narastających niepokojach społecznych. Konta te, według Twittera „angażowały się w skoordynowane działania na rzecz upowszechniania przekazu korzystnego dla saudyjskiego rządu, a także przedstawiały się jako należące do dziennikarzy czy związane z mediami”.

Konta hiszpańskie związane były z partią Partido Popular, założoną przez byłego frankistowskiego ministra, na którym ciążą zarzuty korupcji. Podobnie sytuacja ma się w Ekwadorze – ponad tysiąc tamtejszych profili wspierał Allianza PAIS, partię byłego prezydenta Rafaela Correi, oskarżonego o łapówkarstwo, który przebywa obecnie w Belgii, gdzie ukrywa się przed ekwadorskim wymiarem sprawiedliwości. Na początku przyszłego miesiąca zacząć się mają przesłuchania w jednej ze spraw.

Twitter udostępnia w celach badawczych kompletne archiwum usuniętych treści. Liczy ono miliony tweetów i zajmuje około jednego terabajta danych. Znajdują się wśród nich publikacje ponad 200 000 kont z Chin, które Twitter zamknął pod zarzutem „siania niezgody politycznej” wokół protestów w Hong Kongu. Faktyczne treści produkowało zaledwie 936 z nich. Pozostałe służyły sztucznemu napędzaniu przepływu tych wiadomości, tworząc wielką sieć dezinformacyjnego spamu. Ówczesna akcja Twittera była skoordynowana z działaniami Facebooka, który, wykorzystując informacje tego pierwszego portalu, zablokował również kilka profili.

Zablokowane konta trafiają do archiwum jako przykład „państwowo wspieranych operacji informacyjnych”, choć należałoby je nazwać raczej dezinformacyjnymi, ze względu na ich naturę i treść. Nina Jankowicz, badaczka z Wilson Center’s Kennan Institute w Waszyngtonie w wypowiedzi dla National Public Radio powiedziała, że „dostęp do danych jest podstawą pod względem zrozumienia jak media społecznościowe rzeczywiście oddziaływają na nasze codzienne życie”. Zdaniem ekspertki, do walki z kontami dezinformacyjnymi potrzebne są rozwiązania technologiczne, ale także edukacja społeczeństwa. Jankowicz dodała jednak, że „nie ma znaczenia ile takich kont usuniemy, one będą się ponownie namnażać”.

Redakcja TechCrunch wskazuje, że działania Twittera mają jednak dwojakie znaczenie. Z jednej strony rzeczywiście przykładają się do syzyfowej, ale jednak walki z dezinformacją rozsiewaną za pomocą fałszywych kont, botów i trolli. Nie wydaje się możliwe, żeby kiedyś była ona skończona, jednak każda taka akcja wpływa bezpośrednio na pewne zdarzenia. Z drugiej strony działania takie działają na korzyść samego Twittera. W dobie oskarżeń rządów i różnego typu organizacji pod adresem mediów społecznościowych, jakoby były wylęgarnią fake newsów i propagandy, Twitter niejako oczyszcza się z zarzutów, nie tylko przeprowadzając regularnie akcje oczyszczania, ale także w przejrzysty sposób prezentuje usunięte materiały, co pozwala na samodzielną analizę stosowanej przez niego polityki.

PB

Źródła: TechCrunch, NPR, Cyberdefence24