Rosyjska i prorosyjska infosfera próbuje propagandowo wykorzystywać słowa Wołodymyra Zełenskiego, że „nie będzie szczęśliwego zakończenia”, twierdząc, że prezydent Ukrainy przyznał się do porażki swojego kraju, jeśli chodzi o kontrofensywę i całą wojnę. Stwierdzenie o „braku happy endu” rzeczywiście padło z ust ukraińskiego prezydenta, jednak prokremlowscy propagandziści zupełnie wyrwali je z kontekstu i nadali mu zupełnie nowe – korzystne dla nich – znaczenie, którego pierwotnie absolutnie nie posiadało.

Słowa te pochodzą z wywiadu, jakiego Zełeński udzielił CNN. Rozmowa była prowadzona w języku angielskim – bez pośrednictwa tłumacza – i skierowana wyraźnie do amerykańskiego odbiorcy. Na początku prezydent poinformował, że ukraińska kontrofensywa wciąż trwa, jednak jej początek został opóźniony, jego zdaniem głównie z powodu zwlekania w przekazywaniu niezbędnego do jej prowadzenia uzbrojenia z Zachodu. Zaapelował o jak najszybszą zgodę USA na przekazanie Ukrainie rakiet MGM-140 ATACMS o zasięgu 300 kilometrów. Według niego mogą ona odwrócić losy wojny na korzyść Kijowa, podobnie jak zrobił to wcześniej HIMARS. Jak mówił, najlepiej byłoby, gdyby trafiły one nad Dniepr jeszcze jesienią. Dzięki temu nie doszłoby do przerwy w ukraińskich uderzeniach na rosyjskie cele, bowiem „kontrofensywa nie może mieć przerwy”. Z podobnych powodów prosi o jak najszybsze przeszkolenie ukraińskich pilotów na samoloty wielozadaniowe F-16, których obecność ma zniwelować rosyjską przewagę w powietrzu, a nawet zapewnić ją stronie ukraińskiej.

Tuż po tym apelu w wywiadzie padają wykorzystywane przez propagandę rosyjską słowa, że „nie będzie happy endu”. Trzeba tu jednak przytoczyć cały fragment tej wypowiedzi. Zełeński mówi tu bowiem: „Każdy z nas pragnie sukcesu i szczęśliwego zakończenia. Ale po pierwsze, to nie jest półtoragodzinny film ze szczęśliwym zakończeniem. To kontrofensywa. Straciliśmy wielu ludzi, więc nie będzie szczęśliwego zakończenia. Zwycięstwo to jedyna rzecz, która może przynieść koniec okupacji naszej ziemi. Oznacza ono też, że Rosja nie będzie miała szansy na atak na inne kraje: republiki nadbałtyckie, Polskę i na cofnięcie nas wszystkich z powrotem do czasów ZSRR”. 

Z kontekstu wynika więc bardzo wyraźnie, że Zełeński cały czas wierzy w ukraińskie zwycięstwo, zarówno jeśli chodzi o trwającą kontrofensywę, jak i całą wojnę. Swój przekaz zawarty w rozmowie z CNN kieruje jednak do społeczeństw zachodnich wychowanych na hollywoodzkim wysokobudżetowym kinie, gdzie rozstrzygnięcia zapadają w krótkim czasie, a wszelkie kłopoty kończą się szczęśliwym zakończeniem, w którym dobrzy jednoznacznie triumfują, a źli bezapelacyjnie ponoszą karę. I Zełeński myśli pewnie o takim filmowym happy endzie, w którym bandyta kończy w więzieniu, a szczęśliwy bohater odjeżdża ku zachodzącemu słońcu z piękną dziewczyną u boku. 

Tutaj chce przekazać, że wojna to nie film, zaś ukraińska kontrofensywa toczy się swoim tempem, które narzucają choćby: przewaga w powietrzu Rosjan, umocnienia, wszechobecne miny i konieczność przeszkolenia ukraińskich żołnierzy na sprzęt zachodni. Zwraca się do rządów i społeczeństw sojuszniczych, aby zachowały cierpliwość. Były one bowiem nastawione na szybkie i błyskotliwe sukcesy. A w przypadku wojny w Ukrainie działania ofensywne obecnie nie przypominają pancernego blitzkriegu, a raczej mozolne parcie do przodu rodem z I wojny światowej. Zełeński  przekazuje, że kontrofensywa – o ile pomoc z Zachodu nie ustanie – będzie się toczyć jeszcze przez jakiś czas, ale nieprzerwanie, aż do zwycięstwa. A pełnego happy endu nie będzie, nie dlatego że Ukraina nie zwycięży, ale ponieważ podczas dążenia do wygranej w wojnie poniosła – i jeszcze poniesie – znaczne straty ludzkie, ale także materialne. 

Inną sprawą jest to, że Zełeński nie posługuje się językiem Szekspira z biegłością absolwenta anglistyki. Mówi raczej „ukrainian english” (przez analogię do polish english), z silnym akcentem, nie zawsze wyraźnie, rwanymi zdaniami. Natomiast słowa o tym, że nie będzie szczęśliwego zakończenia – „We will not have a happy end” – wymawia dobitnie, przez co ułatwia rosyjskim propagandystom ich wycięcie i wyrwanie z kontekstu. Być może lepiej, gdyby skorzystał w trakcie tego wywiadu z pomocy tłumacza, bowiem Zełeńskiemu z pewnością łatwiej wyrazić swoje myśli po ukraińsku (czy rosyjsku).   

Wszystko to pokazuje, że rosyjska propaganda dla uwiarygodnienia swego przekazu wykorzysta każde wyrwane z kontekstu zdanie. Zwłaszcza jeśli łączy się to z tendencją mediów na całym świecie do tworzenia sensacyjnych nagłówków. Zaś do tego stwierdzenie Zełeńskiego, że „nie będzie szczęśliwego zakończenia”, nadaje się znakomicie. Ażeby stwierdzić, iż ten „brak happy endu” oznacza coś innego niż klęskę kontrofensywy czy całej wojny, wystarczy jednak sięgnąć do powszechnie dostępnego oryginału, który można znaleźć TUTAJ. https://www.youtube.com (Słowa o happy endzie padają w 4 minucie rozmowy – red.).

MT