Opublikowany w brytyjskim wydaniu The Telegraph felieton polskiego premiera Mateusza Morawieckiego wywołał w Rosji falę oburzenia. W artykule rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej RIA Nowosti zatytułowanym Premier Polski zamierza wykorzenić „rosyjski świat”, czytamy

Premier Polski Mateusz Morawiecki wyraził chęć zniszczenia „rosyjskiego świata”, który nazwał „potworną nową ideologią”. Swoją opinię Polityk wyraził w felietonie dla The Telegraph. „Ruskij mir” („rosyjski świat” – przyp. red.) to nie tylko rak, który <…> także stanowi śmiertelne zagrożenie dla całej Europy. Dlatego dziś nie wystarczy, byśmy wspierali Ukrainę w militarnym zwycięstwie nad Rosją. Musimy przeciwdziałać tej nowej potwornej ideologii – napisał Morawiecki. 

Dla tych, którzy czytają nagłówki, publikacja RIA wygląda jak informacja o krwiożerczych aspiracjach polskiego premiera. Z tekstu wynika jednak, że Morawiecki ma na myśli walkę z ideologią, a nie zniszczenie ludzi. W międzyczasie do potępiania Morawieckiego dołączyli się również rosyjscy urzędnicy wyższego szczebla i politycy. Agencja prasowa TASS przytacza wypowiedź rzecznika prasowego rosyjskiego prezydenta – Dmitrija Pieskowa:

Rzecznik prasowy Prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow określił jako oburzającą i niedopuszczalną wypowiedź premiera Polski Mateusza Morawieckiego, który porównał „rosyjski świat” z „guzem nowotworowym”. Jest to absolutnie oburzające stwierdzenie, niezrównoważone i nie do przyjęcia – powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla, poproszony o skomentowanie wypowiedzi polskiego premiera. – Jest to kwintesencja nienawiści do Rosjan, która podobnie jak przerzuty dotknęła prawdopodobnie całą polską politykę, całą polską klasę rządzącą, a właściwie, pod wieloma względami, to i całe polskie społeczeństwo, niestety – podkreślił rzecznik rosyjskiego przywódcy.  

Faktu, że Morawiecki nie powiedział ani słowa o Rosjanach, a potępił jedynie imperialną ideologię narzucaną przez państwo rosyjskie, Pieskow raczył nie zauważyć.  

Zresztą inni rosyjscy politycy „demaskują” Morawieckiego w jeszcze bardziej radykalny sposób. Przywódca rosyjskich komunistów Giennadij Ziuganow napisał na kanale Telegram:

Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki wyraził pragnienie, w istocie swej pragnienie „zbiorowego Zachodu”, wykorzenić „rosyjski świat”. <… > Jest to absolutnie obrzydliwa wypowiedź! <…> Wypowiedź Morawieckiego wskazuje, że neonazizm, o jakim marzy Ameryka, kwitnie w bujnie nie tylko na Ukrainie, ale i w Europie. Przemówienie Morawieckiego jest podobne do przemówienia Hitlera, który wzywał do spalenia w obozach koncentracyjnych Rosjan, Żydów, Polaków. W ten sposób «zbiorowy Zachód» w rzeczywistości ogłosił nam, Rosjanom i wszystkim narodom Rosji, naszemu państwu i naszym sojusznikom, wojnę na wyniszczenie!  

Niemal tym samym głosem przemówił przewodniczący międzynarodowego komitetu Dumy Państwowej FR Leonid Słucki:  

Premier Polski nadal wyznacza „standardy rusofobii”… Wypowiedzi Morawieckiego przypominają retorykę III Rzeszy. Na ławie oskarżonych trybunału w Norymberdze znalazły się dawni działacze, którzy pragnęli zlikwidować „rosyjski świat”. A były wśród nich postacie znacznie potężniejsze, niżeli pan premier. 

Nic nie pozostało z dywagacji na temat walki ideologicznej – deputowani do Dumy wprost przypisują Morawieckiemu nawoływanie do fizycznej eksterminacji Rosjan.  

Co właściwie napisał polski premier w felietonie, który wywołał taką nienawiść na Kremlu? W jego artykule, zatytułowanym „Potworna ideologia Rosji musi zostać pokonanaczytamy:

„Wraz z «końcem historii» miał przyjść koniec ideologii. 30 lat temu wpadliśmy w błogostan zapomnienia. Im dalej na zachód, tym łatwiej było uwierzyć, że świat już na zawsze pozostanie oazą spokoju. Tymczasem w Moskwie trwały prace nad wskrzeszeniem demonów historii. Dziś wyklęte upiory XX wieku powróciły do życia na Ukrainie.  

Paradoks XX wieku polegał na tym, że im wyżej rozwinięta wydawała się nasza cywilizacja, tym bardziej potworne oblicze pokazywała. Faszyzm, jego niemiecka odmiana, czyli nazizm, oraz rosyjski komunizm przeżarty nihilizmem doprowadziły do największej tragedii w dziejach ludzkości. Choć różne, to wszystkie z tych ideologii miały jedną cechę wspólną. Człowiek przestawał być celem, a stawał się środkiem osiągnięcia celu. Godność ludzka została złożona na ołtarzu obłędnej fantazji – o światowej rewolucji, o tysiącletnim panowaniu narodu panów nad światem. Tam, gdzie jedni mieli panować, inni skazani byli na unicestwienie. Żydzi, kułacy, inteligencja, konkretne narody, w tym również mój naród, Polacy, mieli zniknąć z tego świata lub w najlepszym wypadku pozostać na nim tylko jako niewolnicy.    

„Ruskij mir” Putina to odpowiednik XX-wiecznych komunizmu i nazizmu. To ideologia, którą Rosja uzasadnia całkowicie zmyślone prawa i przywileje dla swojego kraju, a także jest fundamentem opowieści o specjalnej misji dziejowej narodu rosyjskiego. W imię tej koncepcji zrównany został z ziemią Mariupol oraz dziesiątki ukraińskich miast, a wysłani na wojnę rosyjscy żołnierze, przekonani o swojej wyższości cywilizacyjnej, popełniają nieludzkie zbrodnie wojenne, mordując, gwałcąc i torturując niewinnych cywilów. Wiemy dziś także, że w imię tej ideologii ukraińska ludność jest siłą przesiedlana w głąb terytorium Rosji. 

Nie możemy mieć złudzeń. To nie jest szaleństwo, ale świadomie zaprojektowana strategia, która już otworzyła drogę do ludobójstwa. „Ruskij mir” to nie tylko nowotwór, który trawi niemal całe społeczeństwo rosyjskie, ale także stanowi śmiertelne zagrożenie dla całej Europy. Dlatego dziś nie wystarczy, byśmy wspierali Ukrainę w militarnym zwycięstwie nad Rosją. Musimy przeciwdziałać tej nowej potwornej ideologii.

Dlatego tak jak kiedyś Niemcy zostały poddane denazyfikacji, tak dziś jedyną szansą dla Rosji i dla cywilizowanego świata jest deputinizacja. Jeśli nie podejmiemy tej pracy teraz, jeśli nie zaczniemy przedstawiać prawdy rosyjskiemu społeczeństwu, to stracimy nie tylko Ukrainę. Stracimy również własną duszę, a potem wolność i suwerenność. Bo Rosja nie zatrzyma się na Kijowie. Rozpoczęła długi marsz na Zachód. Od nas zależy, gdzie ją zatrzymamy”.

Źródło: The Insider