Film Agnieszki Holland „Zielona granica” rezonuje pozytywnie w rosyjskich i białoruskich mediach. Wpisy na jego temat są obecne również w rosyjskiej blogosferze. Wykorzystywany jest on tam do dyskredytacji samej Polski, polityki naszego państwa oraz działalności jego instytucji. 

„Zielona granica” jeszcze przed wejście do polskich kin budzi w naszym kraju niezwykle silne kontrowersje i emocje. Z jednej strony została niedawno nagrodzona Nagrodą Specjalną Jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Zyskała także uznanie grupy zagranicznych oraz części polskich krytyków i recenzentów filmowych. Z drugiej zaś – już na podstawie samego trailera i opisów – została uznana przez wielu za obraz zakłamujący sytuację na wschodniej granicy naszego kraju, gdzie trwa wojna hybrydowa wywołana przez reżim białoruski. 

Wyjątkowo silne oburzenie produkcja ta wywołała wśród strażników granicznych. – Stanowczo podkreślam, że film „Zielona granica” nie pokazuje prawdziwych wydarzeń – mówiła w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl rzeczniczka prasowa Straży Granicznej Anna Michalska. Jeszcze mocniej zareagowało NSZZ „Solidarność” Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, które wydało w tej sprawie specjalne oświadczenie. Nazywa w nim ten obraz skandaliczną, antypolską produkcją, która „gloryfikuje patologiczne zjawisko nielegalnej migracji, a jednocześnie szkaluje polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, pełniących ofiarną służbę w ochronie tej granicy. Ten film przedstawia państwo polskie, jako niehumanitarną dyktaturę, a polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, jako bezduszne psy łańcuchowe opresyjnego reżimu”.

Jednocześnie produkcja została wykorzystana przez białoruskie i rosyjskie media w przekazie propagandowym. Pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn zauważył, że „białoruska propaganda jest zachwycona filmem Agnieszki Holland, bo zawiera on przekaz spójny z działaniami informacyjnymi Białorusi i Rosji przeciwko Polsce”. Jako przykład podał publikację na temat filmu zamieszczoną na stronie białoruskiego państwowego nadawcy radiowo-telewizyjnego. Materiał ten chwali film Agnieszki Holland, stwierdzając, że jest on „oparty na prawdziwych wydarzeniach”. Białorusini mówią też o „nazistowskich praktykach polskiej Straży Granicznej” czy „stworzeniu przez polskie władze przenośnika śmierci”. Podobny przekaz widać również na kontach społecznościowych służących rozpowszechnianiu białoruskiej dezinformacji. „Zielona granica” służy tam do uwiarygodnianiu nieprawdziwego obrazów, że to Polska odpowiada za kryzys na granicy i o rzekomym „zbrodniczym postępowaniu” naszych służb wobec migrantów. 

„Zielona granica” wykorzystywana jest też propagandowo przez duże rosyjskie media, realizujące politykę propagandową Moskwy. Chwalą one film Holland, uznając, że w pełni zasłużenie został doceniony w Wenecji. „Izwiestia” pisze o nim, jako o akcie oskarżenia przeciwko Polsce. Wydaje się ona uchodźcom ziemią obiecaną i rajem na ziemi. Kiedy jednak tam trafiają – są oni według prokremlowskiej gazety – „torturowani i zabijani” przez polską Straż Graniczną „na oczach całego świata”. Warto dodać, że na czele wydawcy „Izwiestii” – Narodowej Grupy Medialnej – stoi powszechnie uznawana za kochankę Putina – Alina Kabajewa. Z kolei zdaniem innego rosyjskiego medium realizującego propagandowy przekaz Moskwy – „Kommiersanta” – film pokazuje prawdziwy obraz dzisiejszej Europy, która stała się miejscem pełnym „ksenofobii i populizmu”. Uchodźcy uciekający przed „piekłem” – „wojną, biedą i prześladowaniami” – trafiają do miejsca, którego nie da się określić „niebem”. Stają się tam „kartą przetargową w politycznych grach”, a nikt nie przejmuje się, że w ich trakcie umierają z głodu oraz pragnienia czy toną na bagnach. Prokremlowska gazeta dodaje także, że mieszkańcy polskich miejscowości położonych przy granicy odczuwają mocny strach przed obcymi, wszelką innością. Również wśród rosyjskich źródeł rozpowszechniających kremlowską propagandę w mediach społecznościowych „Zielona granica” została przyjęta przychylnie. Określoną ją tam jako film, który pokazuje rzeczywistość w sposób „niemal właściwy”. 

Trzeba zauważyć, że film Agnieszki Holland w rzeczywistości nie zdejmuje odpowiedzialności za tragiczny los migrantów z Białorusi, która ich oszukuje, mami i wyrzuca bez przygotowania gdzieś w głębokich lasach nadgranicznych. Jak pisał w recenzji na łamach Onetu Dawid Dudko: „Film (…) nie zaprzecza, że przegnani do lasu ludzie są zasadzką na demokratyczny ustrój”. Dostrzegają to nawet propagandowe źródła rosyjskie (ale oczywiście nie białoruskie). „Izwiestia” stwierdza, że film wprawdzie stanowi oskarżenie głównie wobec Polski, ale również i Białorusi. Natomiast jeden z twitterowych propagandystów stwierdza, że w produkcja mimo wszystko zawiera „wiele przekłamań”. Jak zauważa sarkastycznie we wpisie na portalu X (dawny Twitter) ekspert od tropienia rosyjskiej dezinformacji Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa: „«Przekłamania» najprawdopodobniej dotyczą tego, iż w tym filmie Polacy nie zostali ukazani, aż w tak negatywny sposób, jak życzyliby sobie tego Rosjanie i Białorusini”. 

Abstrahując od wartości artystycznych filmu Agnieszki Holland i niejednoznaczności jego przekazu w kwestii tego, kto jest ostatecznie odpowiedzialny za los migrantów, stanowi on dla białoruskich i rosyjskich ośrodków dezinformacyjnych wygodną podstawę do fałszowania obrazu granicznej operacji hybrydowej przeprowadzanej przez Białoruś i Rosję, mającej na celu zdestabilizowania Polski i całej Unii Europejskiej. Jest to oręż tym wygodniejszy, że w momencie pojawienia się wyżej wskazanych przekazów propagandowych tak naprawdę prawie nikt tej produkcji w całości nie oglądał. 

MT

Fot. screen YT