„Jedność Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego”, „Nieuznany przez światowe prawosławie Patriarchat Kijowski”, „Ludzie są spędzani na drogę krzyżową Patriarchatu Kijowskiego”, „W takie dni najlepiej widoczna jest bliskość Ukraińców i Rosjan” – temat obchodów 1030. rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej po raz kolejny pokazała stanowisko Kremla w tej sprawie i jego gotowość do aktywnego korzystania z mediów w celu zwiększenia „podziałów religijnych” na Ukrainie. StopFake przeanalizował narracje propagandowe, które rosyjskie media wykorzystują w kontekście tematu religii i „zjednoczonego Kościoła prawosławnego”.

Zrzut ekranu ze strony rt.com
Zrzut ekranu ze strony life.ru

Przede wszystkim propagandyści doszukiwali się różnic między dwoma drogami krzyżowymi z okazji rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej, które były zorganizowane przez Patriarchaty Moskiewski i Kijowski. Jeśli o wydarzeniu, które miało miejsce 27 lipca pod auspicjami Patriarchatu Moskiewskiego, media rosyjskie pisały jako o marszu zorganizowanym przez „Kościół kanoniczny”, „przeciwników schizmy i herezji”, to wydarzenie mające miejsce 28 lipca, zorganizowane przez „samozwańczy” Patriarchat Kijowski, skupiło jedynie „schizmatyków Filareta”. Zwracano uwagę na liczbę uczestników – jeśli do procesji Patriarchatu Moskiewskiego przyłączyło „250 tysięcy osób”, to w kolumnie, „na czele której stał prezydent Ukrainy Poroszenko” szło jedynie „około 65 tysięcy osób”.

W tym samym czasie, według pierwszego wiceministra spraw wewnętrznych Ukrainy Serhija Jarowego, wydarzenie Patriarchatu Moskiewskiego zgromadziło około 20 tysięcy osób, natomiast w wydarzeniu Patriarchatu Kijowskiego wzięło udział 65 tysięcy wiernych. Te oświadczenia w rosyjskich mediach zostały nazwane pragnieniem władz ukraińskich by „zredukować masowy charakter procesji”. „To jest Ukraina, ignorowana przez urzędników ze Wzgórz Peczerskich, Ukraina prawdziwa, a nie jej wirtualny wizerunek” – cytuje rosyjskiego politologa agencja TASS. Liczba osób, które wzięły udział w wydarzeniu 28 lipca, według mediów prokremlowskich, „jest zawyżona co najmniej dziesięciokrotnie”.

Co ciekawe, niektóre rosyjskie strony internetowe, takie jak „Wzglad” na początku pisały o uczestnictwie „ponad 10 tysięcy osób” w wydarzeniu 27 lipca, a kolejnego dnia zwiększyły tę liczbę do 250 tysięcy uczestników.

Zrzut ekranu ze strony Ukraina.ru

„Klarowna odpowiedź władzom o jedności Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego” – tak nazwano procesję Patriarchatu Moskiewskiego z okazji rocznicy Chrztu Rusi na portalu Ukraina.ru. O tych, którzy zdecydowali się przyjść 27 lipca, piszą: „Nikt się nie szturchał, panowały umiarkowanie i powściągliwość. Było oczywiste, że ludzie z szacunkiem i godnością przyszli na swoje główne święto religijne”. „Chociaż wiernym stwarzano przeszkody w drodze do Kijowa, zobaczcie, ilu nas jest. Im bardziej na nas naciskają, tym na więcej” – cytowany jest komentarz prawosławnego księdza.

W artykule są też wzmianki o „nacjonalistach”: „Jedyna osoba, którą można by było zaliczyć do „nacjonalistów”, była przy ulicy Ławskiej. Ale raczej był to miejski dziwak. Leciwy, niechlujny mężczyzna trzymał w rękach dwie flagi – na ostrzu miał gwieździsto-pasiastą, a na dole dość mocno zniszczoną żółto-niebieską”.

Life.ru zaliczył uczestników procesji Patriarchatu Moskiewskiego do „przeciwników reżimu”. „Należy zrozumieć, że wszyscy ci ludzie doskonale rozumieli, w jaki sposób traktuje ich państwo, że są zaliczani do kategorii ukrytych dotąd przeciwników reżimu, że udział w obchodach Chrztu Rusi automatycznie umieszcza ich na liście tych, którzy są niewiarygodni, którzy mogą później słono zapłacić za swoją pracę na rzecz wroga” – pisze dziennikarz. „Władze odkryły sezon polowań na prawosławnych, angażując w ten proces służby mundurowe” – dodaje.

 

Zrzut ekranu ze strony life.ru

 

Zrzut ekranu ze strony risu.org.ua

Po wyraźnym podziale na tych, którzy popierają „prawdziwy” i „nieprawdziwy” Kościół Prawosławny, dziennikarze rosyjscy zwracali uwagę na fakt, że idea utworzenia odrębnego kościoła ukraińskiego jest „schizmatycka” i nierealna. W końcu Patriarchat Kijowski jest „nieuznany przez światową wspólnotę prawosławną”.

RT.com zauważył, że mimo wszystkich oświadczeń przedstawicieli Patriarchatu Ekumenicznego o tym, że chcą „przywrócić jedność prawosławnych wiernych na Ukrainie, której ostatecznym celem jest nadanie ukraińskiemu kościołowi autokefalii”, są to jedynie „puste polityczne wypowiedzi”, a „próby oderwania Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego od Patriarchatu Moskiewskiego mogą doprowadzić do katastrofy w całym świecie prawosławnym”. Wzglad.ru napisał, że „modlitwy Poroszenki o „autokefalię” okazały się bezskuteczne”.

Pisano także, że idea kościoła ukraińskiego nie jest popierana przez większość Ukraińców i podoba się „głównie przedstawicielom sił prawicowych i radykalnych”. „Autokefalia kościoła ukraińskiego jest starym marzeniem nacjonalistów” – mówi NTV.

W maju 2018 roku Fundacja „Inicjatywy demokratyczne im. Ilka Kuczeriwa” wraz z socjologiczną pracownią Centrum Razumkowa przeprowadziły ogólnokrajowe badanie Ukraińców dotyczące stosunku do stworzenia Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. 31% popiera jego utworzenie, 20% nie popiera, 35% ta idea jest obojętna.

Dziennikarze dodali, że „przedstawiciele Konstantynopola nie uczestniczyli w wydarzeniach religijnych w Kijowie”. Chociaż dotyczyło to tylko procesji z okazji 1030. rocznicy Chrztu Rusi. Rosyjscy dziennikarze jednocześnie milczą o tym, że przedstawiciele Konstantynopola wybrali Kijów zamiast Moskwy, ponieważ „Moskwa nie ma podstaw do organizacji imprez z powodu wydarzeń z końca X wieku w Kijowie”.

Zrzut ekranu ze strony Ukraina.ru

 

Zrzut ekranu ze strony tvzvezda.ru

Osobno napisano jakie przeszkody i „ograniczenia administracyjne i finansowe” zostały stworzone wobec osób, które chciały dołączyć do procesji Patriarchatu Moskiewskiego. „Władze grożą obywatelom problemami w pracy, nie wolno im wynajmować pojazdów, by przewieźć wiernych do Kijowa” – żalili się przedstawiciele Patriarchatu Moskiewskiego na antenie telewizji 112.

W tym samym czasie, według rosyjskich środków masowego przekazu, w drugiej procesji – 28 lipca, zbierano pracowników placówek państwowych lub płacono „po 200 hrywien diety dla wszystkich chętnych pomodlenia się za Ukrainę”. Jako dowód służą posty z sieci społecznościowych lub oświadczenia przedstawicieli Patriarchatu Moskiewskiego. TASS przytacza przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego, według którego „centralne władze Ukrainy specjalnie zbierają statystów do udziału w procesji 28 lipca”.

Telewizja „Zwiezda” mówiła o tym, że przybycie uczestników akcji Patriarchatu Moskiewskiego w Kijowie próbowali udaremnić „radykalni nacjonaliści”, inne media (Life.ru) obwiniały o to władze, które rzekomo użyły służb mundurowych. Kontrola autobusów w Zaporożu przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy została przedstawiona jako próba zatrzymania i przeszkadzania w pielgrzymce do Kijowa.

Zrzut ekranu ze strony tass.ru
Zrzut ekranu ze strony life.ru

Zwrócono uwagę na to, do jakiej procesji dołączył ukraiński prezydent. „Petro Poroszenko, kiedyś aktywny wierny Patriarchatu Moskiewskiego, który był jego ważnym sponsorem, często z rodziną bywał na pielgrzymkach do klasztorów w Rosji, obecnie flirtuje z Patriarchatem Kijowskim” – pisze Ukraina.ru. „Razem ze schizmatykami udział w uroczystości weźmie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko” – pisze TASS. Także rosyjskie media zinterpretowały przemówienie Petra Poroshenki, oskarżając prezydenta, jakoby nazwał „kanoniczny kościół wrogiem Ukrainy”.  W rzeczywistości Poroszenko mówił o Rosji jako o agresorze, który próbuje wpłynąć na sytuację na Ukrainie.