Główne obszary zainteresowania macherów od informacyjnej dywersji to nie tylko podważanie sojuszy ze Stanami Zjednoczonymi, NATO czy Unią Europejską. To także kwestie religijne, kulturowe, czy historyczne. Mnogość rozpuszczanych przez Rosję fałszywych narracji, teorii spiskowych i zmanipulowanych sygnałów powoduje jednak, że nieświadomy konsument treści może niepostrzeżenie wejść w obręb toksycznej chmury dezinformacji, z której trudno się wydostać.

By się o tym przekonać sięgamy po wydany praz Państwowy Instytut Badawczy NASK raport pt. „Zjawisko dezinformacji w dobie rewolucji cyfrowej. Państwo. Społeczeństwo. Polityka. Biznes”.

Z artykułu pt.: „System komunikacji strategicznej w zwalczaniu dezinformacji” autorstwa ekspertów Biura Bezpieczeństwa Narodowego dowiadujemy się, że BBN przeanalizował obszary, w których aktywność aktorów dezinformacji jest największa i wskazał na szereg „rosyjskich matryc oddziaływania dezinformacyjnego na polskie społeczeństwo”.

Brzmi to groźnie, bo takie jest w rzeczywistości. Gdy jednak poznają Państwo te obszary, z pewnością okaże się, że podobne treści napotykaliście już w przestrzeni mediów społecznościowych, ale także elektronicznych i tradycyjnych. Jak zauważają eksperci:

Współczesna dezinformacja przyjęła wiele różnych form, takich jak wroga propaganda, dywersja ideologiczna, trolling czy złośliwe moderowanie dyskusji na forach oraz w mediach społecznościowych. Często wykorzystuje środki, które są dostosowane do specyfi ki państw, społeczeństw i konkretnych grup docelowych, aby wypaczyć prawdę, zasiać nieufność czy wzbudzić wątpliwości”

Martyca semicka

Pierwszym zanalizowanym przez BBN obszarem jest pole zorientowane wokół tematyki żydowskiej. BBN charakteryzuje tę matrycę jako „semicką”. To wszelkie treści odnoszące się do tematyki rzekomych roszczeń żydowskich (opisywana na naszych łamach kwestia tzw. Ustawy 447). Celem aktywności na tym obszarze jest stworzenie wrażenia uległości polskich władz do bliżej nieokreślonego „żydowskiego lobby” oraz wzbudzenie poczucia przekonania, że Polska nie jest podmiotem, a przedmiotem międzynarodowych rozgrywek. Narracja skierowana jest do marginalnych, jednak krzykliwych środowisk i osób o poglądach antysemickich, które m.in. poprzez sieci społecznościowe starają się wzbudzić nieufność i poczucie zagrożenia a także bezradności władz Polski.

Obrońcy tradycji

Drugim z obszarów są treści zorientowane wokół dychotomii „Religijna. Zepsuty Zachód vs. Konserwatywny Wschód”.

W porównaniu z państwami Europy Zachodniej Polska jawi się jako kraj religijny i homogeniczny wyznaniowo oraz narodowościowo. Mają na to wpływ uwarunkowania historyczne oraz kulturowe. Zdecydowana większość Polaków deklaruje się jako katolicy, obchodzi najważniejsze święta kościelne oraz przystępuje do sakramentów. Różni to nas w sposób zdecydowany od takich państw Europy Zachodniej jak Francja, Hiszpania, ale także Czechy, gdzie laicyzacja społeczeństwa jest daleko bardziej posunięta. Polacy w przeważającej części chwalą sobie nasz model kulturowy i są sceptyczni wobec prób zmiany takich pojęć jak „rodzina”.

Tę sytuację wykorzystują ośrodki rosyjskiej dezinformacji. Robią to poprzez stworzenie wspomnianej dychotomii pomiędzy „Zepsutym Zachodem i Konserwatywnym Wschodem”. W owym podziale nie chodzi bowiem o Unię Europejską jako taką. Rosja definiuje ten podział niemal dokładnie w ten sam sposób, w jaki podzielony był świat w czasie Zimnej Wojny. Państwa Europy Środkowej i Wschodniej są więc wciągane pod protektorat Moskwy, jako obrończyni wartości rodzinnych, kulturowych i historycznych. Dzieje się to jednak w całkowitym oderwaniu od prawdy historycznej i faktów dotyczących dzisiejszej Rosji i jej wewnętrznych problemów społecznych a także wpływu na region, którego rzekomym obrońcą się ogłasza.

W polskiej przestrzeni medialnej można zauważyć tę narrację wówczas, gdy np. informacje o niepokojących lub bulwersujących wydarzeniach z Europy Zachodniej (profanacje, kryzys związany z uchodźcami, terroryzm, przestępstwa popełniane przez emigrantów, czy profanacje miejsc kultu popełniane przez skrajną lewicę), są celowo zestawiane z takimi „newsami” jak te, że Władimir Putin odwiedził cerkiew, tamtejsze FSB udaremniło zamach terrorystyczny planowany przez islamskich ekstremistów, albo informacja o tym, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wysłało noty protestacyjne do ambasad Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady po zawieszeniu na ich budynkach flag LGBT. Na mniej wyrobionego czytelnika czekają z kolei fantastyczne przypowieści o dzielnych Rosjanach, ratujących swe kobiety z rąk emigrantów lub te, mówiące o Rosjankach, jako idealnych żonach. Ma to być dowód na to, że „Rosjanie nie dają sobie w kaszę dmuchać”, a kraj ten jest ostoją życia rodzinnego, tradycji i Wszystko oczywiście w kontrze do „zachodu”. Z tym wszystkim zbiega się inna płaszczyzną kreowania podziałów, tzw. „słowianofilska”. I choć to już zjawisko całkiem marginalne, warto wiedzieć, że ilekroć usłyszycie Państwo o takich sprawach jak „bliskość kulturowa Słowian”, powinna Wam zapalić się czerwona lampka. Nie bez powodu. Ta „bliskość” wg, jej piewców bardzo często sprowadza się do takiej kreacji, w której państwa o korzeniach i językach słowiańskich kończą jako podgrodzie Moskwy, słowiańskiej przewodniczki. Wszystko oczywiście w kontraście do „barbarzyńskiego zachodu”. Wszystko to ma na celu zakodowanie u odbiorcy rzekomej „wyższości cywilizacyjnej Rosji nad zgniłym zachodem”.

Podkopywanie zaufania

Ale to to nie tylko płaszczyzny kulturowo-historyczne. Piewcy dezinformacji dość swobodnie poruszają się także w obrębie polityki wewnętrznej państwa I to te obszary należy uznać za najbardziej wrażliwe. Czym innym bowiem jest granie na hermetycznych nutach „turbo słowiańskości”, czym innym podważanie wiarygodności urzędów, służb, Kościoła, grup zawodowych, sądów czy służby zdrowia.

I tu nie powinni się Państwo szczególnie dziwić. Wzmacnianie wśród obywateli poczucia niemocy, osłabianie wiary w instytucje Państwa, nadawanie nieproporcjonalnych rozmiarów marginalnym wydarzeniom i podsycanie emocji.

Działania te widać doskonale w czasie pandemii koronawirusa, gdy poddawane są w wątpliwość działania władz, gdy neguje się fakt istnienia choroby COVID-19. O tym, że za podobnymi działaniami stoją wprost rosyjskie służby mówi nawet raport amerykańskiego Departamentu Stanu, również opisywany na naszych łamach. Te działania obliczone są na wywołanie kryzysu zaufania i erozję relacji państwo – obywatel.

Jak twierdzą amerykańskie służby, wszelkie doniesienia dotyczące „fałszywej pandemii”, braku chorych, czy spiskowe teorie o rzekomych chipach w szczepionkach są podsycane, lub wprost kolportowane przez media związane z Rosją.

To szczególnie ciekawe w kontekście tego, że w ostatnich dniach rosyjskie media oficjalnie podały, jakby to właśnie tam powstała pierwsza, skuteczna szczepionka na koronawirusa.

W kolejnej części opiszemy, jak rozpoznać rosyjską propagandę w obszarach geopolityki oraz bezpieczeństwa i jej aktywność na polach relacji polsko – białoruskich i polsko -ukraińskich. Dowiedzą się Państwo także że sprawność rosyjskiego mechanizmu dezinformacji opiera się na jednoczesnym zaangażowaniu w przeciwne sobie strony każdego konfliktu. To z kolei daje pewność, że antagoniści mówiąc wprost „wezmą się za łby”.

WM/ nask.pl / BBN

Fot. pixabay.com