Nie od dziś wiadomo, że Rosjanie patrzą na świat przez swój własny pryzmat. I w dodatku robią to w dość specyficzny sposób, wkładając w usta innych to, co sami Rosjanie chcą powiedzieć, a innym krajom przypisując to, co sami robią. Dobrym przykładem na to jest artykuł dotyczący wojny informacyjnej i propagandy na wojnie rosyjsko-ukraińskiej opublikowany pod koniec września przez rosyjski „Niezależny Przegląd Wojskowy”. Wprawdzie na pozór omawia działania ukraińskie w tym zakresie, jednak – jak zauważyła Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych – przynajmniej w równym – o ile nie większym – stopniu w rzeczywistości prezentuje to, co na froncie informacyjnym starają się robić Rosjanie.

Już sam wstęp pasuje jak ulał do postępowania Federacji Rosyjskiej w obliczu konfliktu w Ukrainie. Głosi on bowiem: „W warunkach upadku prawa międzynarodowego rozkwitają strategie wojny hybrydowej i niezwykle cyniczne metody prowadzenia wojny w sferze informacyjnej. Celem takiej konfrontacji jest przejęcie kontroli nad świadomością ludności wrogiego państwa oraz zaprezentowanie się jako obrońca wolności i sprawiedliwości w oczach społeczności międzynarodowej i własnych obywateli”. A jednymi z pierwszych świadectw upadku prawa międzynarodowego był zabór Krymu przez Rosję w 2014 roku i niesprowokowana inwazja na Ukrainę w 2022 roku. Z „rozkwitu strategii wojny hybrydowej” znana jest przede wszystkim Federacja Rosyjska, która ten rodzaj konfliktu wpisała jako jeden z podstawowych kanonów do swojej doktryny wojskowej. To ona również stosuje „niezwykle cyniczne metody prowadzenia wojny w sferze informacyjnej”. Ten rodzaj walki skutecznie prowadzi również Ukraina, ale trzeba zauważyć, że państwo to walczy o życie, a Rosja toczy bój o poszerzenie neokolonialnego imperium. Aby pokazać się jako „obrońca wolności i sprawiedliwości” w stosunku do własnego społeczeństwa stosuje metody i retorykę agitpropu z czasów sowieckich, zaś na arenie międzynarodowej cynicznie zarzuca Kijowowi „nazizm” i „satanizm”.

 W dalszej części artykuł omawia kwestię propagandy w okresie II wojny światowej, po czym płynnie przechodzi do problematyki obecnego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Powołuje się tutaj na analizę dokonaną przez „wiceministra informacji” „Donieckiej Republiki Ludowej” Daniła Bezsonowa.

Pierwszym zawartym w niej punktem jest umieszczanie w popularnych serwisach internetowych „prawdziwych i sfałszowanych materiałów o stratach w personelu i sprzęcie wojskowym”. Warto zauważyć, że jeśli chodzi o materiały sfałszowane, celuje w tym właśnie Federacja Rosyjska. Według publikowanych przez nią oficjalnych danych Siły Zbrojne Ukrainy straciły kilkukrotnie więcej sprzętu wojskowego niż posiadały przed wojną i zostało jej dostarczonych przez sojuszników, zaś straty w żołnierzach są tak duże, iż muszą ich zastępować „polscy najemnicy”.  

Drugą ze stosowanych metod jest „tworzenie i popularyzacja pseudopatriotycznych organizacji ekstremistycznych w Internecie”. I znów celują w tym Rosjanie, którzy stosowali powszechnie takie metody w Ukrainie przed 2022 rokiem, a obecnie robią to na skalę wręcz masową w krajach Zachodu. Otwarcie prorosyjskie organizacje niemal zawsze przedstawiają się jako „jedyni prawdziwi patrioci”, prezentując przy tym poglądy radykalne wobec reszty sceny politycznej.

Trzecią metodę stanowią działania wywiadowcze mające na celu wciągniecie młodych ludzi w działalność antypaństwową. Prowadzone są one za pomocą Internetu. Mają one charakter wyzwań, początkowo prostych, później coraz bardziej skomplikowanych, posiadających znamiona klasycznego szpiegostwa czy też sabotażu. Z pewnych przecieków wynika, że takie właśnie sposoby są używane przez Rosjan do tworzenia siatek szpiegowskich w innych krajach.

Według artykułu kolejnym elementem wojny informacyjnej jest docieranie do pojedynczych osób uczestniczących w działaniach wojennych, poprzez publiczne rozpowszechnienie ich danych osobowych, wysyłanie SMS-ów z groźbami, fałszywymi informacjami, wezwaniami do poddania się, wreszcie używanie pogróżek skierowanych do rodziny żołnierza. W końcu są sposoby klasyczne, czyli posługiwanie się ulotkami i głośnikami umieszczonymi za linią frontu w celu rozpowszechniania wezwań do poddania się.

Według omawianego tu artykułu metody te miały zostać (oczywiście) opracowane w Stanach Zjednoczonych i realizowane przez Siły Zbrojne Ukrainy pod przewodnictwem „zachodnich mentorów”. W rzeczywistości zostały wyjęte z podręcznika rosyjskich działań hybrydowych i propagandowych. Nawet jeśli część z nich została przejęta przez Ukraińców, to wzory nie pochodziły z Zachodu, ale ze Wschodu. Zresztą takie przeniesienie „winy” nie stanowi dla Rosjan nowości. W części historycznej tej analizy dziennikarz „Niezależnego Przeglądu Wojskowego” jako działania propagandowe Niemców podczas II wojny światowej w sporej części podaje te w rzeczywistości stosowane przez aparat sowiecki.

Analizując rosyjskie analizy propagandowe można nierzadko tak naprawdę dowiedzieć się więcej o samej Rosji niż o przedstawianym problemie. Bowiem Rosjanie mierzą wszystkich swoją miarą i uważają, że każdy postępuje tak jak oni. Stąd projektują na innych własne rozwiązania, zamierzenia i metody.   

MT