Źródło: Iwa Coj dla The Insider

1 kwietnia Andriej Minin, dyrektor oddziału Nord Stream 2 AG, w wywiadzie dla rosyjskiej agencji prasowej Interfax, opowiedział o przerażających wydarzeniach towarzyszących budowie na Morzu Bałtyckim rurociągu Nord Stream 2.  

„Mówimy o ewidentnie zaplanowanych i zawczasu przygotowanych prowokacjach z wykorzystaniem zarówno statków rybackich, jak i okrętów wojennych, łodzi podwodnych i samolotów. Prowokacjach przeprowadzanych w celu uniemożliwienia realizacji projektu gospodarczego. Jest to prawdopodobnie pierwszy i bezprecedensowy przypadek tego typu w historii” – oświadczył Minin i przypomniał o takim wydarzeniu: 

22 lutego podczas układania rur na południe od duńskiej wyspy Bornholm, od południa do strefy ochronnej prac wszedł polski statek rybacki SWI-106. „Wielokrotne próby nawiązania z nim łączności radiowej nie powiodły się. W tej sytuacji, wypychając ten trawler, rosyjski statek zaopatrzeniowy Władisław Striżow był zmuszony do wejścia na kurs kolizyjny, w wyniku czego został staranowany przez SWI-106. Po kolizji kapitan kutra rybackiego nawiązał kontakt i przyznał się do winy (dostępne jest nagranie dźwiękowe). Gdyby nie zdecydowane działania statku dostawczego, układająca rury barka Fortuna zostałaby staranowana. W związku z tym incydentem za pośrednictwem rosyjskiego konsulatu w Niemczech ogłoszono protest morski” – powiedział szef Nord Stream 2. 

Rosyjskie stacje telewizyjne natychmiast wyemitowały reportaże oraz rozpowszechniły szereg publikacji z tytułami typu: „Nord Stream 2 jest atakowany przez taranujące statki oraz przez presję na RFN”„Statki i samoloty obcych krajów wszczynają prowokacje przeciwko flocie budującej NS 2”, oraz „Opublikowano nagranie wideo ukazujące atak na barkę, układającą rury dla Nord Stream 2”. Już następnego dnia prokremlowski portal internetowy Wiesti.ru oświadczył, że za polskim statkiem rybackim niewątpliwie stoją Amerykanie, którzy właśnie zadecydowali staranować „na pełnych obrotach” rosyjski statek.  

W reportażach pokazywano również nagranie kutra rybackiego, który powoli podpływa do ogromnego rosyjskiego statku, zaczepia go „nosem” i ociera się o jego burtę. Przy czym polski trawler omal się nie przewrócił, ponieważ „przeciwnik” jest od niego dziesięciokrotnie większy. Nawet gdyby uderzenie przyszło na barkę, mało prawdopodobne jest, aby została ona poważnie uszkodzona.  

Dyrektor regionalny Nord Stream 2 i rosyjskie media najwyraźniej były tak przerażone tym wydarzeniem, że ​​zaczęli mylić fakty. Po pierwsze, na nagraniu wyraźnie widoczna jest data: 20 lutego 2021 roku. Minin natomiast twierdzi, że incydent miał miejsce 22 lutego. Wszystko można zrzucić na karb zwykłego przejęzyczenia, ale dziennikarze NTV poszli dalej: pokazali swój wywiad z Mininem, w którym oświadcza, że do starcia doszło… pod koniec marca. Przy czym w kadrze – wciąż to samo nagranie z napisem 2021-02-20.  

Andriej Minin, dyrektor oddziału Nord Stream 2 AG: „Do najniebezpieczniejszych wydarzeń doszło pod koniec marca, kiedy w nocy statek z polskimi rybakami, nie reagując na próby połączenia się przez radio, szedł kursem kolizyjnym w kierunku barki Fortuna. Nie dopuścił do tego (kolizji – przyp.red.) jeden z naszych statków, zasłoniwszy sobą (barkę – przyp.red.). Uderzenie zostało przejęte „na siebie” przez ten statek. Statek dostawczy nie dopuścił do wielkiej katastrofy”.  

Jednak to nie wszystko. Numer polskiego statku zaczął być również mylony w programach rosyjskich państwowych stacji telewizyjnych: na antenie Rossija 1 prezenter zamiast poprawnego numeru SWI-106 podał SWM06. Jednorazowy błąd nie dziwi, ale taki sam błąd pojawił się w materiale REN TV: tam, w jednym akapicie, używane są i numer SWM06 i SWI-106.   

Jednocześnie stacja Rossija 1 podała rozszyfrowane nagranie rozmów radiowych z polskim kapitanem, który przyznaje, że nie może zmienić kursu, ponieważ ma problemy z silnikiem. Kontekst bardziej przypomina rozmowę przed kolizją, ale Minin twierdzi, że polscy rybacy skontaktowali się dopiero później. W każdym razie staranowanie rosyjskiego statku lub barki przy pełnej prędkości statkiem o tak małych rozmiarach byłoby bezsensowne: jedynym statkiem, który mógłby przewrócić się w tej sytuacji, byłby sam trawler. Zdrowy rozsądek podpowiada więc, że rybacy naprawdę mieli po prostu problem z silnikiem. 


Źródło: Iwa Coj dla The Insider