Photo by Chris J Ratcliffe/Getty Images

Źródło: Jurij Berszydskij dla The Insider

Program „Pierwszego kanału” „Woskriesnoje Wriemia” materiałem wideo Kirilla Brajnina zareagował na nowe szczegóły w sprawie zamachu na byłego podwójnego agenta brytyjskich i rosyjskich służb wywiadowczych Siergieja Skripala w angielskim Salisbury. Korespondent oskarża brytyjskich śledczych i polityków powtarzających ich nieuzasadnione ustalenia i usiłuje znaleźć w brytyjskiej wersji słabe punkty i niespójności.

Na przykład wskazuje: „Fiolka w tajemniczy sposób znalazła się w sąsiednim Amesbury, gdzie pod koniec czerwca znalazł ją Charles Rowley i podarował swojej koleżance, co kosztowało ją życie, a jego, według lekarzy – zdrowie. Jednak mężczyzna jest w stanie udzielać wywiadów. Pierwsza niespójność w niezbyt dobrze dopasowanej historii ze Scotland Yardu jest właśnie tu.

„To było pudełko 3 na 3 cale. Wewnątrz – szklana buteleczka. Wyciągnąłem tę butelkę z opakowania foliowego i nałożyłem rozpylacz” – opowiadał Charles Rowley.

Czyli wychodzi na to, że zabójcy, zamiast jak najszybciej zniknąć z miejsca, starannie zapakowali rozpylacz z niebezpieczną trucizną i w jakiś sposób porzucili butelkę w pobliskim miasteczku, bo przecież przyjeżdżali nie do Amesbury”.

Da się to wyjaśnić w bardzo prosty sposób: zabójcy wyrzucili fiolkę z trucizną nie do kosza na śmieci, lecz do specjalnego kontenera na rzeczy, które lokalni mieszkańcy chcą przekazać potrzebującym. Być może po prostu pomylili go ze śmietnikiem. To było w Salisbury, właśnie tam fiolka została znaleziona przez mieszkańca sąsiedniej miejscowości Amesbury – Charlesa Rowleya.

Słowa Rowleya o tym, że ​​butelka była w opakowaniu foliowym rzeczywiście budzą wątpliwości. Być może w taki sposób chce uwolnić się od winy za śmierć swojej przyjaciółki Don Sturgess, której dał w prezencie znalezione „perfumy”: gdyby opakowanie było nienaruszone, zachowanie mężczyzny nie byłoby tak nieodpowiedzialne.

Brajnin zauważa: „Ogólnie rzecz biorąc, to byli bardzo dziwni przestępcy, ponieważ poszli do antykwariatu i długo stali w pobliżu zamkniętego sklepu, patrząc na stare monety. Rzeczywiście, magnesy z podróży to obciach”.

Ale w opublikowanym wideo Rosjanie, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii z paszportami wydanymi na Aleksandra Pietrowa i Rusłana Boszyrowa zatrzymują się dosłownie na kilka sekund, aby spojrzeć na witrynę sklepu; jeden z nich wskazuje drugiemu wystawiony tam przedmiot.

W czasie po zamachu na Siergieja i Julię Skripalów w Salisbury rosyjskie media, dyplomaci i politycy wielokrotnie próbowali przedstawić te wydarzenia w taki sposób, że Rosja i jej służby specjalne nie mają nic wspólnego z usiłowaniem zabójstwa i przerzucić odpowiedzialność na władze brytyjskie. Wersje były zróżnicowane, czasami sprzeczne ze sobą, ale za każdym razem okazywały się fałszywe. Oto kilka przypadków, które w pewnym momencie przykuły uwagę rubryki „AntyFake”.

  1. „Bojowa gryka”

Na początku kwietnia ówczesny prezenter programu „Wriemia” – Kirył Klejmenow i program „60 minut” kanału „Rosja” 1 wspólnie zaczęli obalać przedstawioną w brytyjskiej prasie „antyrosyjską” wersję o tym, że szpieg i jego córka zostali zatruci przywiezioną z Moskwy kaszą gryczaną.

Ta wersja rzeczywiście była mało wiarygodna, lecz rosyjscy propagandyści nie zwracali uwagi na to, że została opublikowana przez niezbyt rzetelną gazetę – tabloid The Sun – 1 kwietnia. Bardziej poważne publikacje były zgodne z wersją, która stała się później podstawowa.

  1. „Zmiana stanowiska” władz brytyjskich

W tym samym czasie na początku kwietnia „Wiesti” podały, że po oświadczeniu laboratorium wojskowego w Porton Down o tym, że rosyjskie pochodzenie trucizny użytej w zamachu nie zostało ustalone, brytyjskie media i parlament rzekomo zaczęły ostro skrytykować Borisa Johnsona, ówczesnego ministra spraw zagranicznych, za jego oskarżenia przeciwko Rosji.

W rzeczywistości krytyków tej wersji w darzonych respektem brytyjskich mediach nie było, a wśród polityków o negatywnym stosunku do niej można wymienić jedynie wyrzuconego z Partii Pracy marginała. Laboratorium stwierdziło jedynie, że ustalenie miejsca produkcji trucizny nie należy do jego zadań.

  1. Kremacja ciał zwierząt z domu Skripalów jest niszczeniem dowodów

Wkrótce do kampanii propagandowej mającej na celu wybielenie Rosji dołączyła stała bohaterka rubryki „AntyFake” – Maria Zacharowa, która nazwała kremację ciał kota i dwóch świnek morskich Siergieja Skripala niszczeniem dowodów i dziwiła się, że kot rzekomo został uśpiony, bo był „w stanie stresu”.

W rzeczywistości Zacharowa mogła błędnie przetłumaczyć wypowiedź przedstawiciela brytyjskiego Ministerstwa Środowiska lub celowo zniekształcić jego zawartość, bo nie ma w niej żadnej wzmianki o kocim stresie. Zastosowano wyrażenie „in a distressed state”, oznaczające „ciężki stan i cierpienie”. Oświadczenie o niszczeniu dowodów wygląda na dziwne, ponieważ zachowano próbki tkanek martwych zwierząt.

  1. Czy „Nowiczok” w ogóle był?

W połowie kwietnia rosyjscy propagandyści zaczęli przekonywać telewidzów i czytelników o niekonsekwencji brytyjskiej wersji o zastosowaniu „Nowiczoka”. Korespondent telewizji „Pierwyj Kanał” – Timur Sirazijew z pomocą genetyka i biotechnologa Illi Duchowlinowa, który został z jakiegoś powodu przedstawiony jako ekspert od broni chemicznej, próbował obalić wersję o wykorzystaniu „Nowiczoka” w postaci płynnej ze względu na to, że trucizna jest niestabilna i lotna, a więc jego stosowanie doprowadziłoby do licznych ofiar. To zupełne kłamstwo: substancje, do których należy „Nowiczok” (A-234) są nielotne.

Chemik Leonid Rink, który uczestniczył w opracowaniu „Nowiczoka” kładł w programie Sirazijewa szczególny nacisk na to, że Skripalowie nie mieli charakterystycznych objawów zatrucia substancjami fosforoorganicznymi – w szczególności zwężenia źrenic. Nie wiadomo jednak, na jakiej podstawie wysnuł taki wniosek. Skripali znaleziono nieprzytomnych, nigdzie nie podano w jakim stanie były ich źrenice. Rink usiłował stwierdzić, że zostali oni zatruci nie „Nowiczokiem”, lecz opracowaną w USA substancją trującą BZ. Wówczas jednak szwajcarskie Spiez Laboratory już potwierdziło wnioski brytyjskich kolegów o „Nowiczoku”.

  1. Zachodnie służby specjalne od dawna dysponują „Nowiczokiem”

W połowie maja wiele mediów jednocześnie przedstawiło jako rewelacyjny zwrot akcji publikację w niemieckiej gazecie o tym, że dostęp do „Nowiczoka”, jeszcze na początku lat 90., miało kilka państw zachodnich, a uciekinier z Rosji zabrał próbkę na Zachód. Wygląda na to, że Rosja wówczas zgodziła się, że trucizna była „Nowiczokiem” i zaczęła twierdzić, że nie była ona pochodzenia rosyjskiego.

W rzeczywistości na Zachód trafiła próbka innej substancji z rodziny „Nowiczok” – A-230. Trucizna, którą otruto Skripalów, jest znana jako A-234.

  1. Julia Skripal przeczytała z kartki marne tłumaczenie z angielskiego

Pod koniec maja, kiedy po odzyskaniu zdrowia Julia Skripal nagrała oświadczenie wideo, w którym poprosiła o to, by nie ingerować w jej życie i zrezygnowała z pomocy Rosji – Dmitrij Kisielow w programie „Wiesti Niedieli” próbował przekonać publiczność, że zrobiła to pod przymusem, a tekst oświadczenia został dla niej napisany przez kogoś innego. Stylistyka tekstu – według Kisielowa – przypomina dosłowne tłumaczenie z języka angielskiego, a wersja angielska, napisana tą samą ręką, co tekst rosyjski, jest o wiele bardziej poprawna i wyrafinowana.

W rzeczywistości z opublikowanych kopii rękopisów w języku rosyjskim i angielskim można zrozumieć, że pierwotna wersja została napisana w języku rosyjskim, wprowadzane były do niej poprawki, a tekst angielski napisany zupełnie innym charakterem pisma jest oczywistym tłumaczeniem, które jest zgodne z ostateczną wersją tekstu rosyjskiego po wprowadzeniu zmian.

Ponadto „Wiesti Niedieli” zwróciły uwagę na bliznę na szyi Julii Skripal – ślad po tracheostomii, zabiegu, który jest wykonywany, by pacjent, którego mięśnie są osłabione, mógł oddychać. Jednak według tego samego Leonida Rinka – po zatruciu substancjami fosforoorganicznymi takie osłabienie mięśni nie ma miejsca. W taki sposób powróciła wersja propagandowa, według której zastosowano inną truciznę niż „Nowiczok”. Jednak chemik i autor materiału – Aleksandr Chabarow nie powiedzieli, że charakterystycznym objawem zatrucia substancją fosforoorganiczną jest skurcz mięśni gładkich, a zatem, aby zapewnić oddychanie wykonuje się sztuczną wentylację płuc, do której wymagana jest tracheostomia.

  1. Brytyjski wiceminister oświadczył, że Rosja nie jest zamieszana w incydent w Amesbury

Po drugim zatruciu „Nowiczokiem”, które doprowadziło do śmierci mieszkanki Amesbury oraz poważnego uszczerbku na zdrowiu jej partnera, RIA Nowosti wydało oświadczenie: „Zastępca szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii powiedział, że według wstępnych danych z Londynu Rosja nie jest zamieszana w incydent z zatruciem w Amesbury”. Inne media podały, że Londyn nie znalazł związku między kolejnym zatruciem, a sprawą Skripalów.

W rzeczywistości w oświadczeniu brytyjskiego polityka chodziło o tym, że mieszkańcy Amesbury stali się ofiarami poprzedniego ataku (tzn. zamachu na Skripalów), nie byli zaś jego celem.

  1. Niemcy zakwestionowały winę Rosji

RIA Nowosti, a następnie wiele innych rosyjskich mediów rozprzestrzeniło wiadomość o wywiadzie zastępcy prezesa niemieckiej Lewicy, w którym stwierdziła ona, że nie ma dowodów na zaangażowanie Moskwy w zatrucie Skripalów.

Jednak autorzy materiału nie wspomnieli o tym, że ​​polityk reprezentuje skrajnie opozycyjną partię lewicową, zaś stanowisko niemieckich władz jest dość jednoznaczne: są one solidarne z Wielką Brytanią. W taki sposób zdanie opozycyjnej posłanki usiłowano przedstawić jako stanowisko Bundestagu.

  1. Czy Skripal żyje?

Pod koniec sierpnia, kiedy w życie weszły sankcje wobec Rosji nałożone przez USA w związku z atakiem na Skripalów, „Pierwszy Kanał” wyraził zaniepokojenie z powodu losów podwójnego agenta i jego córki, którzy z nikim się nie kontaktowali. Według autorów materiału są oni albo przymusowo przetrzymywani, albo już nie żyją.

Jednak jeszcze w kwietniu brytyjska prasa dotarła do informacji o tym, że Skripalowie stali się uczestnikami programu przypominającego program ochrony świadków. Otrzymali nowe paszporty na inne nazwiska, być może zmienili wygląd; według niektórych doniesień przeprowadzili się do Stanów Zjednoczonych. Brytyjskie władze nie miały też powodu, by ukrywać ich ewentualną śmierć, która jedynie wzmocniła by oskarżenia Londynu.

  1. OPCW nie potwierdziła brytyjskiej wersji o „Nowiczoku”

Na początku września, kiedy ukazał się raport OPCW o zatruci Dona Sturgess i Charlie Rowley w Amesbury, „Pierwszy Kanał” przygotował program, w którym zwrócił uwagę na to, że w opublikowanej krótkiej wersji raportu nie jest wspomniana konkretna trucizna, po czym oskarżył brytyjską prasę o zniekształcenie treści oświadczenia, gdyż media w Wielkiej Brytanii napisały o „Nowiczoku”. Wszechobecny wówczas Leonid Rink, wbrew swojej poprzedniej tezie, stwierdził, że „Nowiczok” w fiolce znalezionej w domu Rowleya był tak czysty, że można go było zrobić jedynie w brytyjskim laboratorium.

W rzeczywistości „Pierwszy Kanał” zniekształcił fakty: w krótkiej wersji raportu rzeczywiście nie ma wzmianki o „Nowiczoku”, ale jest konkretna informacja o tym, że OPCW potwierdza wnioski brytyjskich ekspertów. Dlaczego w brytyjskim laboratorium można uzyskać substancję o wysokiej czystości, a w rosyjskim – nie? Tego ani Rink, ani nikt inny w programie nie wyjaśnił.

  1. Dwóch trucicieli w niezrozumiały sposób znalazło się w jednym punkcie w tym samym czasie

Maria Zacharowa ponownie dołączyła do kampanii dezinformacyjnej, oświadczając, że zdjęcia zidentyfikowanych przez władze brytyjskie rosyjskich agentów wykonane podczas przekraczania przez nich granicy na londyńskim lotnisku, zostały sfałszowane, a fakt, że na zrzutach z kamer, które zarejestrowały agentów widnieje ten sam marker czasowy z dokładnością do sekundy, nazwała trollingiem „level Bóg”.

W rzeczywistości zdjęcia są zrobione w różnych korytarzach celnych lotniska Gatwick i są widoczne niewielkie różnice. Agenci przylecieli tym samym lotem, więc nic dziwnego, że przekroczyli granicę jednocześnie.

  1. Skripalowie nie byli w domu po tym, jak trucizna została nałożona na klamkę

O niespójnościach w wersji brytyjskiej na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ próbował mówić przedstawiciel Rosji – Wasilij Niebenzia. Dziwił się on, że truciznę nazywano raz żelem, raz płynem, a także temu, że bardzo niebezpieczny „Nowiczok” był transportowany w zwykłej fiolce na perfumy. Szczególne podejrzenia dotyczyły kolejności zdarzeń: jeśli truciciele, jak twierdzi brytyjskie śledztwo, nanieśli truciznę na klamkę mieszkania Skripalów przed południem, to ludzie, którzy wyszli z domu o 9 rano, nie mogli zostać zatruci.

Jednak wersja o żelu istniała jedynie na najwcześniejszych etapach śledztwa, kiedy nawet nie ustalono, że trucizna znajdowała się na klamce. Substancję nielotną można bez większego ryzyka transportować w szczelnie zamkniętej fiolce. Ponadto istnieje podejrzenie, że agenci nie przywieźli trucizny ze sobą, lecz otrzymali ją od wspólnika w Londynie. Jeśli chodzi o trasę Skripalów w dniu zatrucia, jeszcze w marcu brytyjska prasa pisała, że samochód Skripala wjechał do centrum miasteczka nie od strony cmentarza, na którym był rano z córką, lecz od strony domu.

Ilość odcinków tej fake’owej kampanii ciągle rośnie. The Insider niecierpliwie czeka na ciąg dalszy…

Źródło: Jurij Berszydskij dla The Insider