Wojna propagandowa, w której mimowolnie uczestniczy Polska, dotyczy także obszaru współpracy międzynarodowej. Poprzez swoje działania, rosyjscy propagandyści uderzają w nasze sojusze, starając się osłabiać nasze relacje bilateralne np. z Ukrainą. Ale nie tylko. Na celowniku rosyjskiej propagandy są także nasze relacje z Unią Europejską. Uderzając w Unię, uderzają pośrednio w inny sojusz, który jest z punktu widzenia Rosji istotniejszy – czyli w NATO.

– Każde działanie, które destabilizuje relacje pomiędzy sojusznikami, jest korzystne dla przeciwnika informacyjnego, więc stosownie do okoliczności będzie on wykorzystywał wszystkie wydarzenia, które będzie mógł przedstawić w odpowiednio negatywnym świetle – mówi ekspert Fundacji Info Ops Polska Kamil Basaj. – Idealnym tego przykładem jest próba wytworzenia wrażenia, jakoby Polska nie mogła liczyć na wsparcie sojuszników w przypadku realnego zagrożenia militarnego. W związku z tym, eksponowane są wszystkie informacje, które świadczą o tym, że np. Sojusz Transatlantycki nie jest jednolity, jest skłócony wewnętrznie, jest targany wewnętrznie sprzecznymi interesami poszczególnych państw członkowskich (np. różne interesy w ramach Unii Europejskiej) lub wręcz niezdolny do obrony. Działania te podejmowane są m.in. poprzez propagowanie informacji deprecjonujących w oczach społeczeństwa zdolności natowskiego systemu uzbrojenia w konfrontacji z rzekomo wspaniałymi – według rosyjskich propagandystów – systemami uzbrojenia rosyjskiej armii. W ten sposób realizowane są dwa elementy psychologiczne. Po pierwsze, budowana jest atmosfera napięcia i lęku przed konfrontacją, po to, żeby wytworzyć pewne warunki do uległości. Ludzie społecznie nie są skorzy do wchodzenia w konflikty, zwłaszcza w takie, w których są zagrożeni egzystencjalnie, w związku z tym, stałe zastraszanie i wywoływanie lęku – nie tylko informacjami związanymi ze zbrojeniami, często informacjami pobocznymi jak np. przepowiedniami wieszczącymi zagładę, wybuch III wojny światowej – powoduje w nich uległość. Dokładnie jak w przypadku mobbingu. Warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób Sputnik przekazuje informacje dotyczące tych tematów, z jaką intensywnością to robi. Jeżeli na świecie się dzieje cokolwiek dynamicznego, ważnego z perspektywy ładu międzynarodowego, łatwo zauważyć, że ta częstotliwość oddziaływania na polskojęzycznego odbiorcę elementami zawierającymi przekaz wywołujący lęk, zwiększa się. Jest to działanie celowe. Rosja uzyskuje w ten sposób niepewność, powątpiewanie w to, na ile informacje przekazywane nam ze świata transatlantyckiego są wiarygodne i rzeczywiste. Może faktycznie Rosja jest gwarantem pokoju a cały ten zachodni świat dąży do samozagłady? I sumarycznie daje to pewne podłoże psychologiczne u odbiorców, które stanowi, iż z jednej strony potencjalnie mogą mieć wykształcone poczucie lęku przed konfliktem, z drugiej wykształca się w nich poczucia tego, że nie mogą liczyć na pomoc. To jest idealny przekaz dwuwektorowy, który przynosi jeden efekt – uległość i brak stawiania oporu.

WP

Fot. pixabay.com